Miałem ci ja drzewiej kotkę a wiedzieć trzeba, że na siódmym piętrze mieszkałem wtedy a ta kotka co dnia sobie swobodnie przemierzała mieszkaniowej przestwór dżungli. Dnia pewnego posłyszałem z balkonu dziki pisk, tak nie koci, pognałem w te pędy zwiedzieć się co ma miejsce i zobaczyłem Nancy (kotka wspomniana) z jaskółką w zębach a tejże jaskółce, korzystając z galimatiasu, z dzióbka ewakuował się pająk. Zdążyłem pozbawić sierściucha zabawy stworzeniem żywym i ocaliłem dwa żywoty. Pająk zdołał czmychnąć w bezpieczne rejony a jaskółka podjęła chyży lot w tylko sobie znanym kierunku. Nancy? Cóż - nie była zbyt kontenta z mojej interwencji i w kociej dostojnej obrazie poszła leżeć w swoim zakątku.