Wraca się z bogatych, nocnych baletów nad ranem. Zamawia się taksówkę i podjeżdża BMW a nie żaden holcwagen albo skoda.
I zawsze muszę trafić na jakiegoś frustrata, który opowiada mi historę swojego życia, wkładając co drugie słowo jakieś przekleństwo i w dodatku pryska się wodą perfumowaną, której uzywają zazwyczaj policjani i nazywa się Cuba i jest w butelce co wyglada jak cygaro. W dupe niech se wsadzi.
Zatrudnię szofera. Propozycje proszę wysyłać na cześka.