Żona dziś rano miała mieć egzamin w Londynie o 8 rano. Miałem ją tam zawieźć. Korków w niedziele rano Google się nie spodziewa, to 7:30 zszedłem do samochodu, klikam w przycisk otwieracza a tu nic Akumulator zdechł przez noc ( już drugi raz ). Oczywiście zostawiłem światła włączone i nie zauważyłem w słońcu. No i co salival robi? Żona sprawdza czy ma wszystkie potrzebne dokumenty, jeszcze siusiu przed wyjazdem - mam kilka sekund, ale zegar tyka. Szybki bieg na strych, biorę defibrylator (proszę w myślach Cthulu by defibrylator był naładowany), otwieram maskę, krokodylki czy jak to się nazywa i reanimuję akumulator. Kilka sekund później odpala się Zamykam maskę, baterię chowam z tyłu i jakby nigdy nic czekam. Żona schodzi do samochodu. Zauważyła, że coś poddenerwowany przed wyjazdem byłem, ale myślała, że stresuję się jej egzaminem
Do tej pory nie wie, że prawie sobie Uberem pojechała
by zdała.
Do tej pory nie wie, że prawie sobie Uberem pojechała
by zdała.
--