Kolega był na misjach w Afganistanie i przez to wiem, że amerykańscy żołnierze szkoleni są na bezrozumne jednostki, które mają ślepo wykonywać rozkazy. Kiedyś grupa polskich i amerykańskich żołnierzy weszła na pole minowe. Teren otwarty, więc potencjalny snajper miałby zabawę strzelając do nich jak do kaczek. Polacy powoli wycofali się po własnych śladach. Amerykanie odmówili. Mają procedury i nie ruszą się z miejsca. Nieważne, że czekanie na widoku może ich zabić. Instrukcja mówi "czekać na pomoc".
Przypomniała mi się też sytuacja z wozami opancerzonymi. Amerykanie po najechaniu takim wozem na minę mieli duże straty w ludziach. Zdarzały się też uszkodzenia kręgosłupa. Ale gdy takim pojazdem jechali Polacy nic się nie działo. Dlaczego? Przez instrukcje. Amerykanie musieli zamknąć dostęp do pojazdu z zewnątrz i zapiąć pasy. Tyle tylko, że pasy przytrzymywały człowieka w odcinku biodrowym i po wybuchu siła sprawiała, że od pasa w górę żołnierz próbował się przytulić do sufitu, podczas gdy dupa zostawała w miejscu. Szczelne zamknięcie pojazdu za to powodowało wzrost ciśnienia i dopełniało zniszczenia. Polacy za to jeździli bez pasów, z hełmem na głowie i... Otwartą szybą
Dlatego w tej rumuńskiej historii sednem pomyłki może być źle napisana instrukcja. Ktoś może przedstawił cyfry we współrzędnych, a ślepo posłuszni wojacy nie przejmował się polami i zabudowaniami