Dwóch bliskich sojuszników USA jest śmiertelnymi wrogami Iranu - Izrael głównie ze względów ideologicznych, Arabia, bo aspiruje do głównego mocarstwa na Bliskim Wschodzie. Wydaje mi się, że to wiodący czynnik utrzymujący USA w regionie, bo czy USA ten konflikt się opłaci to trudno powiedzieć. Ekonomicznie może i tak - przecież Iran ma ogromne złoża paliw, politycznie niekoniecznie, bo Iran zdaje się, że ma ciche wsparcie Turcji, Rosji i Chin, czyli kolejnych najpotężniejszych militarnie państw na świecie, zaraz za USA. To nie byłby taki śmieszny konflikt jak w Libii, Syrii, czy nawet Iraku. Iran to znacznie potężniejsze państwo, dużo lepiej zorganizowane, nie sądzę żeby USA politycznie wyszło to na zdrowie, bo i Europa wyraża wolę robienia dealu z Iranem, a tylko USA robi wszystko, żeby Iranowi zaszkodzić.
Jeżeli mowa o demokracji, wolności religijnej no to kurwa bez żartów
Arabia Saudyjska jest dużo bardziej opresyjnym państwem i nikt jej nie dotknie, bo to sojusznik USA. Ciężko stwierdzić, ale nie wydaje mi się, żeby nastroje były tam tak napięte, żeby rząd się ich bał. Młodzież w stolicy może wyrażać niezadowolenie, a reszcie żyje się dobrze z tradycją.
USA już wykazało się w Libii, Iraku i w Syrii, trudno wierzyć, że jest policjantem świata, a biorąc pod uwagę istnienie takiego mocarstwa nawet trudno się dziwić, że niektóre państwa próbują zdobyć broń atomową.
Oczywiście ja się nie znam, to wszystko to na podstawie zlepka informacji jakie do mnie docierają z mediów, należy to traktować jako "nie wiem ale się wypowiem".