... film.
„Jest to opowieść o złym czasie, złych drogach, złych samochodach i o ludziach, których nie da się określić jednym słowem.” – czytamy na samym początku filmu. Bieszczady tuż po wojnie, gdzie piękne krajobrazy przyrody kontrastują z przygnębiającym obrazem świata po moralnej katastrofie. Tytułowa „baza ludzi umarłych” to baza transportu drewna, w której pracują kryminaliści, gotowi ryzykować życie w niebezpiecznej pracy, byleby uniknąć więzienia. Zostaje do niej zesłany także partyjniak, Stefan Zabawa, który ma pilnować tempa pracy.
„»Baza ludzi umarłych« jest filmem udanym i fakt ten już sam w sobie wart jest analizy. Film jest bowiem terenem starcia dwóch tendencji krańcowo różnych, walczących ze sobą, i jak na ogół się sądzi, wykluczających się wzajemnie – »czarnej« oraz socrealistycznej. Ze spotkania podobnego – tak wszyscy przypuszczali – mógł wyniknąć twór li tylko pokraczny: tak więc sukces »Bazy ludzi umarłych« stanowi niespodziankę, skłaniającą nas do rewizji zbyt może uproszczonych poglądów na temat antagonizmu, który przecież stanowi główną część naszej kultury w ciągu lat ostatnich”.
Zygmunt Kałużyński, „Polityka”, 1959, nr 34
Baza ludzi umarłych (1958)
Reż. Czesław Petelski.
https://youtu.be/Pt1E6fhn-Pc
Film jest adaptacją powieści Marka Hłaski "Następny do raju". Nazwisko pisarza nie znalazło się jednak w czołówce. Przyczyną była optymistyczna, choć nie pozbawiona goryczy pointa filmu. Hłasko opowiadał się natomiast za pesymistyczną, niedającą bohaterom żadnej nadziei. Nie przeszkodziło to wszakże cenzurze na blisko półtora roku wycofać utwór z dystrybucji, mimo że pod wieloma względami przypominał realizowane kilka lat wcześniej produkcyjniaki. Przewyższał je jednak zdecydowanie nie tylko pod względem psychologicznej głębi, lecz także scenografii (liczne pochwały krytyki dla Wojciecha Krysztofiaka), kostiumów, charakteryzacji i wreszcie aktorstwa. Recenzenci wyróżnili zwłaszcza kreacje Leona Niemczyka (Dziewiątka) i Tadeusza Łomnickiego (Partyzant), choć trudno znaleźć w filmie Czesława Petelskiego role zdecydowanie "puszczone". Próżno też szukać w "Bazie..." etycznych uproszczeń i socrealistycznej tendencyjności. Nie ma tu bohaterów jednoznacznie złych i jednoznacznie dobrych. Nikt też nie przechodzi budującej przemiany od ciemnego typa do przodownika pracy. Wszyscy są "przyczernieni", pozbawieni cienia idealizmu, nie wolni od cynizmu. Osaczeni przez bezwyjściową sytuację, niemal co dzień stając oko w oko ze śmiercią, starają się żyć zgodnie z własnym kodeksem honorowym. Wolni od złudzeń i skrupułów, są zarazem zdolni do autentycznego bohaterstwa. Wszystko to sprawia, że mimo upływu lat utwór Czesława Petelskiego wytrzymał próbę czasu. Metaforyczno-naturalistyczna poetyka "Bazy..." wciąż może frapować, a to, co dawniej szokowało, dziś raczej wzrusza i skłania do refleksji.
Akcja filmu toczy się w bazie transportu drewna w Bieszczadach. Na odludziu, w fatalnych warunkach sanitarnych pracują wyrokowcy i życiowi wykolejeńcy. Należyte wykonywanie obowiązków nieustannie utrudniają im braki samochodów, warsztatów, części oraz wiszące wciąż nad głowami widmo śmierci. Nic dziwnego, że nikomu nie zależy na pracy, wszystkim zaś — na możliwie rychłej ucieczce. Nie jest to wszakże takie proste. Tym bardziej że do bazy przybywa niejaki Zabawa — mechanik i aktywista partyjny. Ma za zadanie zmobilizować ludzi do większego wysiłku, bez czego niemożliwe jest wykonanie planu. Przyjeżdża z żoną, która oddaje się każdemu, kto tylko obiecuje ją stąd zabrać. Przywalony kłodami drewna ginie "Apostoł", śmierć wybiera "Dziewiątka", nie chcąc najechać na maszerujący oddział żołnierzy . . . Kiedy wreszcie nadchodzą nowe samochody, w bazie pozostali tylko Zabawa i jego najzagorzalszy wróg - "Warszawiak".
Żródło: FilmPolski.pl
Miłego oglądania.
„Jest to opowieść o złym czasie, złych drogach, złych samochodach i o ludziach, których nie da się określić jednym słowem.” – czytamy na samym początku filmu. Bieszczady tuż po wojnie, gdzie piękne krajobrazy przyrody kontrastują z przygnębiającym obrazem świata po moralnej katastrofie. Tytułowa „baza ludzi umarłych” to baza transportu drewna, w której pracują kryminaliści, gotowi ryzykować życie w niebezpiecznej pracy, byleby uniknąć więzienia. Zostaje do niej zesłany także partyjniak, Stefan Zabawa, który ma pilnować tempa pracy.
„»Baza ludzi umarłych« jest filmem udanym i fakt ten już sam w sobie wart jest analizy. Film jest bowiem terenem starcia dwóch tendencji krańcowo różnych, walczących ze sobą, i jak na ogół się sądzi, wykluczających się wzajemnie – »czarnej« oraz socrealistycznej. Ze spotkania podobnego – tak wszyscy przypuszczali – mógł wyniknąć twór li tylko pokraczny: tak więc sukces »Bazy ludzi umarłych« stanowi niespodziankę, skłaniającą nas do rewizji zbyt może uproszczonych poglądów na temat antagonizmu, który przecież stanowi główną część naszej kultury w ciągu lat ostatnich”.
Zygmunt Kałużyński, „Polityka”, 1959, nr 34
Baza ludzi umarłych (1958)
Reż. Czesław Petelski.
https://youtu.be/Pt1E6fhn-Pc
Film jest adaptacją powieści Marka Hłaski "Następny do raju". Nazwisko pisarza nie znalazło się jednak w czołówce. Przyczyną była optymistyczna, choć nie pozbawiona goryczy pointa filmu. Hłasko opowiadał się natomiast za pesymistyczną, niedającą bohaterom żadnej nadziei. Nie przeszkodziło to wszakże cenzurze na blisko półtora roku wycofać utwór z dystrybucji, mimo że pod wieloma względami przypominał realizowane kilka lat wcześniej produkcyjniaki. Przewyższał je jednak zdecydowanie nie tylko pod względem psychologicznej głębi, lecz także scenografii (liczne pochwały krytyki dla Wojciecha Krysztofiaka), kostiumów, charakteryzacji i wreszcie aktorstwa. Recenzenci wyróżnili zwłaszcza kreacje Leona Niemczyka (Dziewiątka) i Tadeusza Łomnickiego (Partyzant), choć trudno znaleźć w filmie Czesława Petelskiego role zdecydowanie "puszczone". Próżno też szukać w "Bazie..." etycznych uproszczeń i socrealistycznej tendencyjności. Nie ma tu bohaterów jednoznacznie złych i jednoznacznie dobrych. Nikt też nie przechodzi budującej przemiany od ciemnego typa do przodownika pracy. Wszyscy są "przyczernieni", pozbawieni cienia idealizmu, nie wolni od cynizmu. Osaczeni przez bezwyjściową sytuację, niemal co dzień stając oko w oko ze śmiercią, starają się żyć zgodnie z własnym kodeksem honorowym. Wolni od złudzeń i skrupułów, są zarazem zdolni do autentycznego bohaterstwa. Wszystko to sprawia, że mimo upływu lat utwór Czesława Petelskiego wytrzymał próbę czasu. Metaforyczno-naturalistyczna poetyka "Bazy..." wciąż może frapować, a to, co dawniej szokowało, dziś raczej wzrusza i skłania do refleksji.
Akcja filmu toczy się w bazie transportu drewna w Bieszczadach. Na odludziu, w fatalnych warunkach sanitarnych pracują wyrokowcy i życiowi wykolejeńcy. Należyte wykonywanie obowiązków nieustannie utrudniają im braki samochodów, warsztatów, części oraz wiszące wciąż nad głowami widmo śmierci. Nic dziwnego, że nikomu nie zależy na pracy, wszystkim zaś — na możliwie rychłej ucieczce. Nie jest to wszakże takie proste. Tym bardziej że do bazy przybywa niejaki Zabawa — mechanik i aktywista partyjny. Ma za zadanie zmobilizować ludzi do większego wysiłku, bez czego niemożliwe jest wykonanie planu. Przyjeżdża z żoną, która oddaje się każdemu, kto tylko obiecuje ją stąd zabrać. Przywalony kłodami drewna ginie "Apostoł", śmierć wybiera "Dziewiątka", nie chcąc najechać na maszerujący oddział żołnierzy . . . Kiedy wreszcie nadchodzą nowe samochody, w bazie pozostali tylko Zabawa i jego najzagorzalszy wróg - "Warszawiak".
Żródło: FilmPolski.pl
Miłego oglądania.
--