Pekao i PZU urządzą Naczelnika
Państwowy bank w sposób nasuwający pytania rozpisał przetarg na sprzedaż wierzytelności, co umożliwia przejęcie prestiżowego hotelu i biurowca. Idealnego miejsca na nową siedzibę PiS
47,5 mln EUR, czyli ponad 200 mln zł, taki dług w Banku Pekao zostawił Cosmar. Kontrolowana przez włoskich biznesmenów spółka zaciągnęła go kilkanaście lat temu w banku, kontrolowanym wówczas przez włoski Unicredit, na budowę hotelu Hyatt w Warszawie, nieopodal kancelarii premiera, Belwederu i wielu ambasad. Kłopoty z obsługą kredytu zaczęły się wkrótce po otwarciu hotelu, ale przez wiele lat bank niespecjalnie dociskał nierzetelnego dłużnika. Zmieniło się to po repolonizacji banku. Nowe władze dość szybko przystąpiły do windykacji kontrolowanej przez Włochów spółki i w lutym 2018 r. bank złożył wniosek o upadłość. W styczniu 2019 r. decyzja sądu o upadłości się uprawomocniła, a bank zaczął się zastanawiać, co zrobić z wierzytelnością.
— Przeprowadziliśmy analizę wszystkich możliwych scenariuszy zmierzających do odzyskania kwoty z posiadanej wierzytelności. Jak w każdej podobnej sytuacji oczekiwanie na zakończenie postępowania po ogłoszeniu upadłości nie jest jedyną ścieżką dostępną dla banków. Bank jest również uprawniony do publicznej sprzedaży wymagalnych wierzytelności bankowych. W związku z tym wystosowaliśmy zapytania ofertowe do kilkudziesięciu inwestorów branżowych i finansowych. Miało to na celu pozyskanie informacji dotyczącej zainteresowania inwestorów nabyciem wierzytelności i ustalenia jej ceny rynkowej — tłumaczy Katarzyna Żądło, dyrektor biura public relations Banku Pekao.
Proces sondowania potencjalnych inwestorów trwał od lutego do kwietnia.
— W związku z potwierdzeniem zainteresowania potencjalnych nabywców rozpoczęliśmy proces sprzedaży z uwzględnieniem przepisów prawa upadłościowego oraz prawa restrukturyzacyjnego — mówi Katarzyna Żądło.
Przetarg w majówkę
23 kwietnia w Monitorze Sądowym i Gospodarczym ukazało się ogłoszenie o przetargu na sprzedaż wierzytelności. Warunki postawione oferentom rodzą kilka pytań. Po pierwsze, bank dał im jedynie 2 tygodnie na złożenie ofert, przy czym w tym czasie tydzień był tzw. majówką. Czy tak dobrany termin nie ograniczył ich liczby?
— Uważamy, że termin na złożenie ofert był optymalny. Oczekiwaliśmy od oferentów podania ceny nabycia wierzytelności, nie oczekiwaliśmy jakichkolwiek dodatkowych dokumentów, np. zaświadczeń innych instytucji, których uzyskanie wymaga czasu. 2-tygodniowy termin składnia ofert nie mógł wpłynąć na ograniczenie ich liczby. Dostaliśmy wiele ofert. Co najmniej kilka z nich spełnia wymogi formalne — twierdzi rzeczniczka Pekao.
Po drugie, w przetargu mogły wystartować jedynie TFI i fundusze sekurytyzacyjne zarządzane przez TFI.
— Bank zaprosił do składania ofert podmioty posiadające taki status, aby uzyskać jak największe korzyści ze sprzedaży wierzytelności — mówi Katarzyna Żądło.
Co się kryje pod hasłem maksymalnej korzyści? Eksperci wskazują, że chodzi o podatkową optymalizację transakcji. Otóż bank, sprzedając wierzytelność funduszowi sekurytyzacyjnemu, na mocy prawa może stratę na sprzedaży wierzytelności w całości zaliczyć w koszty uzyskania przychodu. W przypadku sprzedaży np. zwykłej spółce takiej możliwości nie ma. Po trzecie, w warunkach przetargu bank zapisał, że oprócz najwyższej ceny zdecydują „inne oczekiwania banku przedstawione w trakcie rokowań”. Jakie inne kryteria niż cena bank brał pod uwagę?
— To również źródła finansowania oraz terminowość i sposób zapłaty całej kwoty za sprzedawaną wierzytelność — wyjaśnia Katarzyna Żądło.
Transakcja w rodzinie
Tuż po majówce otwarto oferty i błyskawicznie wybrano podmiot, z którym bank rozpoczął negocjacje na wyłączność. Które TFI zostało wybrańcem i dlaczego? Na te pytania Bank Pekao nie odpowiedział.
— Z uwagi na konieczność zachowania w poufności danych dotyczących toczącego się postępowania, w trosce o interesy oferentów uczestniczących w postępowaniu i będąc związani umowami o zachowaniu poufności w tym zakresie, nie możemy udzielić szczegółowych odpowiedzi — wyjaśnia Katarzyna Żądło.
Zapytaliśmy kilkanaście TFI o udział w przetargu i negocjacje z Pekao. Wytypowaliśmy te, które mogłyby udźwignąć transakcję tej skali. Zaprzeczyły. Z jednym wyjątkiem. Odpowiedzi odmówiło PZU. W kilku niezależnych źródłach potwierdziliśmy, że to właśnie PZU TFI negocjuje przejęcie wierzytelności od banku. Jej zakup otwiera drogę do przejęcia budynku, w którym mieści się hotel Regent Warsaw i biura. Obecnie hotelem zarządza syndyk, przygotowuje jednak przetarg na sprzedaż. Hotel jest zadłużony na około 230 mln zł, więc ten, kto kupi wierzytelność od banku, może zapłacić syndykowi najwięcej, bo rozliczy zadłużenie hotelu właśnie tą wierzytelnością (za którą, według szacunków, trzeba zapłacić 100-140 mln zł). Po co państwowej spółce kompleks hotelowo-biurowy? W strategii inwestycyjnej PZU mieszczą się nieruchomości, szczególnie przynoszące stały dochód, ale nasi rozmówcy zwracają uwagę, że projekt idealnie pasuje do… nowej siedziby Prawa i Sprawiedliwości. Kilka tygodni temu słynna siedziba przy ul. Nowogrodzkiej została sprzedana, a nowy właściciel zapowiedział zburzenie budynku. Od tego czasu trwają spekulacje, gdzie przeniesie się prezes Kaczyński. Partia ma o tym zdecydować po jesiennych wyborach. Beata Mazurek, rzeczniczka PiS, nie odpowiedziała na pytania „PB” na temat zmiany siedziby partii.
— Ten budynek pasuje idealnie, jest kilkaset metrów od kancelarii premiera, nieopodal Sejmu, a oprócz części biurowej ma hotelową. Wprost wymarzona lokalizacja na centrum dowodzenia prezesa Kaczyńskiego — mówi nasz rozmówca.
Inny wskazuje, że taka lokalizacja już kiedyś została zaakceptowana przez prezesa Kaczyńskiego.
— Kilka lat temu prezes zaakceptował na nową siedzibę willę przy Belwederskiej, ale okazała się zbyt mała — mówi nasz rozmówca z PiS.
Hotel jest oddalony od tej willi o około 650 metrów. Trzeba przypomnieć, że Bank Pekao i Michał Krupiński, jego prezes, byli zaangażowani w projekt zbudowania przy ul. Srebrnej tzw. dwóch wież, który zablokowały władze Warszawy. Biurowce miały być nową siedzibą partii Jarosława Kaczyńskiego, a także źródłem finansowania think tanku. Taką rolę z powodzeniem mógłby pełnić kompleks biurowo-hotelowy przy ul. Belwederskiej.
Nieruchomości PiS
29 stycznia 2019 r. „Gazeta Wyborcza” ujawniła tzw. taśmy Kaczyńskiego, rozmowy dotyczące budowy dwóch 190-metrowych wieżowców w Warszawie. Gerald Birgfellner, austriacki inwestor, a prywatnie członek rodziny szefa PiS, prowadził projekt na zlecenie spółki Srebrna, kontrolowanej przez polityków rządzącej partii. Bankiem finansującym miał być Pekao. W biurowcach, oprócz Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, miały być powierzchnie biurowe i hotel. Przychody z wynajmu miały zapewniać finansowanie fundacji, która stałaby się think tankiem PiS. Projekt nie wszedł w fazę realizacji, bo władze Warszawy nie wydały zgody na budowę. Partia nie zapłaciła za pracę Birgfellnerowi, więc złożył on doniesienia do prokuratury i ujawnił przebieg negocjacji. 30 maja 2019 r. Rady Warszawy miała zacząć debatę (nie zaczęła) nad planem zagospodarowania przestrzennego rejonu Twardej na Woli, gdzie znajduje się m.in. działka przy Srebrnej 16. Projekt przewiduje podział rejonu na cztery mniejsze plany. Najmniejsza część obejmuje działkę Srebrna 16, na której maksymalna wysokość zabudowy ma wynosić zaledwie 35 m, a nie 190 m, jak we wcześniejszych warunkach zabudowy. Przewiduje się, że plan zostanie uchwalony jeszcze w tym roku. 15 maja 2019 r. Radio Zet poinformowało, że izraelski deweloper Metropol NH sprzedał budynek przy ul. Nowogrodzkiej 84/86 w Warszawie, w którym mieści się siedziba PiS. Spółka hotelarska Q Hotel, nowy właściciel nieruchomości, zadeklarował jej wyburzenie za kilkanaście miesięcy.
© ℗
Podpis: Grzegorz Nawacki
https://www.pb.pl/pekao-i-pzu-urzadza-naczelnika-962548
Państwowy bank w sposób nasuwający pytania rozpisał przetarg na sprzedaż wierzytelności, co umożliwia przejęcie prestiżowego hotelu i biurowca. Idealnego miejsca na nową siedzibę PiS
47,5 mln EUR, czyli ponad 200 mln zł, taki dług w Banku Pekao zostawił Cosmar. Kontrolowana przez włoskich biznesmenów spółka zaciągnęła go kilkanaście lat temu w banku, kontrolowanym wówczas przez włoski Unicredit, na budowę hotelu Hyatt w Warszawie, nieopodal kancelarii premiera, Belwederu i wielu ambasad. Kłopoty z obsługą kredytu zaczęły się wkrótce po otwarciu hotelu, ale przez wiele lat bank niespecjalnie dociskał nierzetelnego dłużnika. Zmieniło się to po repolonizacji banku. Nowe władze dość szybko przystąpiły do windykacji kontrolowanej przez Włochów spółki i w lutym 2018 r. bank złożył wniosek o upadłość. W styczniu 2019 r. decyzja sądu o upadłości się uprawomocniła, a bank zaczął się zastanawiać, co zrobić z wierzytelnością.
— Przeprowadziliśmy analizę wszystkich możliwych scenariuszy zmierzających do odzyskania kwoty z posiadanej wierzytelności. Jak w każdej podobnej sytuacji oczekiwanie na zakończenie postępowania po ogłoszeniu upadłości nie jest jedyną ścieżką dostępną dla banków. Bank jest również uprawniony do publicznej sprzedaży wymagalnych wierzytelności bankowych. W związku z tym wystosowaliśmy zapytania ofertowe do kilkudziesięciu inwestorów branżowych i finansowych. Miało to na celu pozyskanie informacji dotyczącej zainteresowania inwestorów nabyciem wierzytelności i ustalenia jej ceny rynkowej — tłumaczy Katarzyna Żądło, dyrektor biura public relations Banku Pekao.
Proces sondowania potencjalnych inwestorów trwał od lutego do kwietnia.
— W związku z potwierdzeniem zainteresowania potencjalnych nabywców rozpoczęliśmy proces sprzedaży z uwzględnieniem przepisów prawa upadłościowego oraz prawa restrukturyzacyjnego — mówi Katarzyna Żądło.
Przetarg w majówkę
23 kwietnia w Monitorze Sądowym i Gospodarczym ukazało się ogłoszenie o przetargu na sprzedaż wierzytelności. Warunki postawione oferentom rodzą kilka pytań. Po pierwsze, bank dał im jedynie 2 tygodnie na złożenie ofert, przy czym w tym czasie tydzień był tzw. majówką. Czy tak dobrany termin nie ograniczył ich liczby?
— Uważamy, że termin na złożenie ofert był optymalny. Oczekiwaliśmy od oferentów podania ceny nabycia wierzytelności, nie oczekiwaliśmy jakichkolwiek dodatkowych dokumentów, np. zaświadczeń innych instytucji, których uzyskanie wymaga czasu. 2-tygodniowy termin składnia ofert nie mógł wpłynąć na ograniczenie ich liczby. Dostaliśmy wiele ofert. Co najmniej kilka z nich spełnia wymogi formalne — twierdzi rzeczniczka Pekao.
Po drugie, w przetargu mogły wystartować jedynie TFI i fundusze sekurytyzacyjne zarządzane przez TFI.
— Bank zaprosił do składania ofert podmioty posiadające taki status, aby uzyskać jak największe korzyści ze sprzedaży wierzytelności — mówi Katarzyna Żądło.
Co się kryje pod hasłem maksymalnej korzyści? Eksperci wskazują, że chodzi o podatkową optymalizację transakcji. Otóż bank, sprzedając wierzytelność funduszowi sekurytyzacyjnemu, na mocy prawa może stratę na sprzedaży wierzytelności w całości zaliczyć w koszty uzyskania przychodu. W przypadku sprzedaży np. zwykłej spółce takiej możliwości nie ma. Po trzecie, w warunkach przetargu bank zapisał, że oprócz najwyższej ceny zdecydują „inne oczekiwania banku przedstawione w trakcie rokowań”. Jakie inne kryteria niż cena bank brał pod uwagę?
— To również źródła finansowania oraz terminowość i sposób zapłaty całej kwoty za sprzedawaną wierzytelność — wyjaśnia Katarzyna Żądło.
Transakcja w rodzinie
Tuż po majówce otwarto oferty i błyskawicznie wybrano podmiot, z którym bank rozpoczął negocjacje na wyłączność. Które TFI zostało wybrańcem i dlaczego? Na te pytania Bank Pekao nie odpowiedział.
— Z uwagi na konieczność zachowania w poufności danych dotyczących toczącego się postępowania, w trosce o interesy oferentów uczestniczących w postępowaniu i będąc związani umowami o zachowaniu poufności w tym zakresie, nie możemy udzielić szczegółowych odpowiedzi — wyjaśnia Katarzyna Żądło.
Zapytaliśmy kilkanaście TFI o udział w przetargu i negocjacje z Pekao. Wytypowaliśmy te, które mogłyby udźwignąć transakcję tej skali. Zaprzeczyły. Z jednym wyjątkiem. Odpowiedzi odmówiło PZU. W kilku niezależnych źródłach potwierdziliśmy, że to właśnie PZU TFI negocjuje przejęcie wierzytelności od banku. Jej zakup otwiera drogę do przejęcia budynku, w którym mieści się hotel Regent Warsaw i biura. Obecnie hotelem zarządza syndyk, przygotowuje jednak przetarg na sprzedaż. Hotel jest zadłużony na około 230 mln zł, więc ten, kto kupi wierzytelność od banku, może zapłacić syndykowi najwięcej, bo rozliczy zadłużenie hotelu właśnie tą wierzytelnością (za którą, według szacunków, trzeba zapłacić 100-140 mln zł). Po co państwowej spółce kompleks hotelowo-biurowy? W strategii inwestycyjnej PZU mieszczą się nieruchomości, szczególnie przynoszące stały dochód, ale nasi rozmówcy zwracają uwagę, że projekt idealnie pasuje do… nowej siedziby Prawa i Sprawiedliwości. Kilka tygodni temu słynna siedziba przy ul. Nowogrodzkiej została sprzedana, a nowy właściciel zapowiedział zburzenie budynku. Od tego czasu trwają spekulacje, gdzie przeniesie się prezes Kaczyński. Partia ma o tym zdecydować po jesiennych wyborach. Beata Mazurek, rzeczniczka PiS, nie odpowiedziała na pytania „PB” na temat zmiany siedziby partii.
— Ten budynek pasuje idealnie, jest kilkaset metrów od kancelarii premiera, nieopodal Sejmu, a oprócz części biurowej ma hotelową. Wprost wymarzona lokalizacja na centrum dowodzenia prezesa Kaczyńskiego — mówi nasz rozmówca.
Inny wskazuje, że taka lokalizacja już kiedyś została zaakceptowana przez prezesa Kaczyńskiego.
— Kilka lat temu prezes zaakceptował na nową siedzibę willę przy Belwederskiej, ale okazała się zbyt mała — mówi nasz rozmówca z PiS.
Hotel jest oddalony od tej willi o około 650 metrów. Trzeba przypomnieć, że Bank Pekao i Michał Krupiński, jego prezes, byli zaangażowani w projekt zbudowania przy ul. Srebrnej tzw. dwóch wież, który zablokowały władze Warszawy. Biurowce miały być nową siedzibą partii Jarosława Kaczyńskiego, a także źródłem finansowania think tanku. Taką rolę z powodzeniem mógłby pełnić kompleks biurowo-hotelowy przy ul. Belwederskiej.
Nieruchomości PiS
29 stycznia 2019 r. „Gazeta Wyborcza” ujawniła tzw. taśmy Kaczyńskiego, rozmowy dotyczące budowy dwóch 190-metrowych wieżowców w Warszawie. Gerald Birgfellner, austriacki inwestor, a prywatnie członek rodziny szefa PiS, prowadził projekt na zlecenie spółki Srebrna, kontrolowanej przez polityków rządzącej partii. Bankiem finansującym miał być Pekao. W biurowcach, oprócz Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, miały być powierzchnie biurowe i hotel. Przychody z wynajmu miały zapewniać finansowanie fundacji, która stałaby się think tankiem PiS. Projekt nie wszedł w fazę realizacji, bo władze Warszawy nie wydały zgody na budowę. Partia nie zapłaciła za pracę Birgfellnerowi, więc złożył on doniesienia do prokuratury i ujawnił przebieg negocjacji. 30 maja 2019 r. Rady Warszawy miała zacząć debatę (nie zaczęła) nad planem zagospodarowania przestrzennego rejonu Twardej na Woli, gdzie znajduje się m.in. działka przy Srebrnej 16. Projekt przewiduje podział rejonu na cztery mniejsze plany. Najmniejsza część obejmuje działkę Srebrna 16, na której maksymalna wysokość zabudowy ma wynosić zaledwie 35 m, a nie 190 m, jak we wcześniejszych warunkach zabudowy. Przewiduje się, że plan zostanie uchwalony jeszcze w tym roku. 15 maja 2019 r. Radio Zet poinformowało, że izraelski deweloper Metropol NH sprzedał budynek przy ul. Nowogrodzkiej 84/86 w Warszawie, w którym mieści się siedziba PiS. Spółka hotelarska Q Hotel, nowy właściciel nieruchomości, zadeklarował jej wyburzenie za kilkanaście miesięcy.
© ℗
Podpis: Grzegorz Nawacki
https://www.pb.pl/pekao-i-pzu-urzadza-naczelnika-962548
--
