Skoro już jestem w UK to sobie trochę zwiedzam. Byłem w kilku miastach, a wczoraj zrobiłem sobie wycieczkę w bardziej dziewicze tereny.
Pomiędzy Sheffield i Manchesterm rozciąga się bardzo duży park narodowy Peak District (Peak District National Park). Nie ma opcji, żeby obejrzeć go w dzień albo dwa, a z tego co się zorientowałem jest tam sporo ciekawych miejsc do odwiedzenia. Ja zdecydowałem się "zdobyć" najwyżej położone miejsce, czyli równinę Knder Scout w oklicach Edale.
W gruncie rzeczy określenie "najwyżej położone" jest pewnym nadużyciem, poniewaz mówimy o wysokościach ok 600-700m npm i w zasadzie cały Peak District to są takie górzyste tereny do ok 600m i jest wiele miejsc gdzie ludzie trenują sobie wspinaczkę skałkową.
Jeśli ktoś spodziewa się gór z prawdziwego zdarzenia, to może być zawiedziony - Tatry to to nie są. Ba nawet do Śnieżki się nie umywają. Ale za to miłośnicy Bieszczad powinni być usatysfakcjonowani, oklice samo Edale to raczej łagodne pagórki.
W peak District jest sporo miejsc z noclegami, a jeśli ktoś lubi kampingi to są również i to zdecydowanie więcej niż u nas, w okolicy samego Edale jest kilka i mimo, że mamy dopiero maj to sporo turystów już było.
Trasa którą wybrałem jest bardzo łagodna i przyjemna, można przejść w trampkach, jakkolwiek muszę przyznać, że Brytyjczycy mają więcej rozumu niż nasi niedzielni alpiniści, bo mimo tego, że trasa jest niemal spacerowa, to prawie wszyscy mieli porządne trekkingowe buty. To raczej ja byłem żałosnym wyjątkiem, bo chodziłem w biegowych butach.
Od początku więc: przyjechałem do Edale i poszedłem poszukać wejścia na szlak. Zanim tam dotarłem minąłem kilka pubów, które wyglądały bardzo klimatycznie, pozostałe zabudowanie zresztą też:
Droga prawie jak przez Hobbiton
Niestety nawet za bardzo nie jestem w stanie powiedzieć, jakim szlakiem szedłem, ponieważ nie mają oznaczeń, to jest największa wada parku - bardzo mało oznaczeń (przynajmniej w okolicy, w której byłem). Oczywście z wujkiem googlem wszędzie można dojść, ale brak oznaczeń szlkaków oraz kilak drogowskazów to trochę mało.
Po minięciu zabudowań, należy przejść przez pastwiska. Już wiem, gdzie robią fototapety do Windowsa.
Po minięciu pastwisk rozpoczyna się szlak (nazwijmy go umownie górskim ) Jakkolwiek, to nie jest tak, że później już owiec nie ma. One są właściwie wszędzie, ale wyżej jednak trochę mniej. Tak jak wspomniałem, szlak nie jest wymagający, a widoki wspaniałe. Przez większość trasy biegnie ona wzdłuż strumyka
Jedyne miejsce, gdzie trzeba było trochę się zmęczyć, bo było bardziej pod górę i zamiast zwykłej szutrowej drogi pojawiły się skałki. Nie wiem ile tego było, z 2km to maks, ale raczej mniej.
Po podejsciu wchodzimy na wyżynę. W polskich górach za bardzo takie coś nie występuje, nasze górki to w większości przypadków są szczyty i mniej lub bardziej strome stoki i zbocza. Tymczasem tutaj po wejściu na najwyżej położony obszar okazuje się, że jest to bardzo duży obszar równinny, gdzie oczywiście również wypasają się owce.
Jednak zaraz po wejściu, będąc na początku tej równiny można sobie spojrzeć jaki widok rozciąga się pod nami i np. to jest widok na dolinę, w której leży Edale.
Idąc tą równiną po drodze mijamy takie fajne formacje skalne, które chyba najłatwiej porównać do naszych Błędnych Skał, jakkolwiek jest to dużo mniejsze. Tak czy inaczej wygląda fajnie
Schodziłem takim dość mocno uczęszczanym szlakiem prosto do Edale i to był w sumie błąd, bo od początku rozważałem czy nie pójść jeszcze na Matterhorn (Mam Tor) bo na mapce wyglądało to zachęcająco. I do tego szczytu można sobie dojść taką dłuższą pętlą wędrując po szczytach wzniesień.
Ja poszedłem szlakiem w dół do Edale, który był początkowo bardzo ładny...
Niestety potem zmienił się w zwykła wąską asfaltową dróżkę (tak z 2-3km), więc trochę stracił na uroku. Co gorsza, podejście do Mam Tor, którą jednak postanowiłem obejrzeć, to zwykła asfaltowa droga - nie polecam, zdecydowanie lepiej obejść górą.
Z drugiej strony, w ogóle tego Mam Tor mnie rozczarowało. Tłum turystów - to to co mi utkwiło w pamięci, a nie jest to żaden wielki szczyt wart zdobywania.
Jedyny plus to ładny widok z góry.
Ogólnie, bardzo fajna wycieczka. Zrobiłem w sumie 21km, jakkolwiek idąc górą do Mam Tor byłoby pewnie z 23-24 - w sam raz dystans na jeden dzień, żeby się nie zajechać za bardzo. W sumie to tylko niewielki fragment całego Peak District, wiec pewnie się jeszcze wybiorę.
Pomiędzy Sheffield i Manchesterm rozciąga się bardzo duży park narodowy Peak District (Peak District National Park). Nie ma opcji, żeby obejrzeć go w dzień albo dwa, a z tego co się zorientowałem jest tam sporo ciekawych miejsc do odwiedzenia. Ja zdecydowałem się "zdobyć" najwyżej położone miejsce, czyli równinę Knder Scout w oklicach Edale.
W gruncie rzeczy określenie "najwyżej położone" jest pewnym nadużyciem, poniewaz mówimy o wysokościach ok 600-700m npm i w zasadzie cały Peak District to są takie górzyste tereny do ok 600m i jest wiele miejsc gdzie ludzie trenują sobie wspinaczkę skałkową.
Jeśli ktoś spodziewa się gór z prawdziwego zdarzenia, to może być zawiedziony - Tatry to to nie są. Ba nawet do Śnieżki się nie umywają. Ale za to miłośnicy Bieszczad powinni być usatysfakcjonowani, oklice samo Edale to raczej łagodne pagórki.
W peak District jest sporo miejsc z noclegami, a jeśli ktoś lubi kampingi to są również i to zdecydowanie więcej niż u nas, w okolicy samego Edale jest kilka i mimo, że mamy dopiero maj to sporo turystów już było.
Trasa którą wybrałem jest bardzo łagodna i przyjemna, można przejść w trampkach, jakkolwiek muszę przyznać, że Brytyjczycy mają więcej rozumu niż nasi niedzielni alpiniści, bo mimo tego, że trasa jest niemal spacerowa, to prawie wszyscy mieli porządne trekkingowe buty. To raczej ja byłem żałosnym wyjątkiem, bo chodziłem w biegowych butach.
Od początku więc: przyjechałem do Edale i poszedłem poszukać wejścia na szlak. Zanim tam dotarłem minąłem kilka pubów, które wyglądały bardzo klimatycznie, pozostałe zabudowanie zresztą też:
Droga prawie jak przez Hobbiton
Niestety nawet za bardzo nie jestem w stanie powiedzieć, jakim szlakiem szedłem, ponieważ nie mają oznaczeń, to jest największa wada parku - bardzo mało oznaczeń (przynajmniej w okolicy, w której byłem). Oczywście z wujkiem googlem wszędzie można dojść, ale brak oznaczeń szlkaków oraz kilak drogowskazów to trochę mało.
Po minięciu zabudowań, należy przejść przez pastwiska. Już wiem, gdzie robią fototapety do Windowsa.
Po minięciu pastwisk rozpoczyna się szlak (nazwijmy go umownie górskim ) Jakkolwiek, to nie jest tak, że później już owiec nie ma. One są właściwie wszędzie, ale wyżej jednak trochę mniej. Tak jak wspomniałem, szlak nie jest wymagający, a widoki wspaniałe. Przez większość trasy biegnie ona wzdłuż strumyka
Jedyne miejsce, gdzie trzeba było trochę się zmęczyć, bo było bardziej pod górę i zamiast zwykłej szutrowej drogi pojawiły się skałki. Nie wiem ile tego było, z 2km to maks, ale raczej mniej.
Po podejsciu wchodzimy na wyżynę. W polskich górach za bardzo takie coś nie występuje, nasze górki to w większości przypadków są szczyty i mniej lub bardziej strome stoki i zbocza. Tymczasem tutaj po wejściu na najwyżej położony obszar okazuje się, że jest to bardzo duży obszar równinny, gdzie oczywiście również wypasają się owce.
Jednak zaraz po wejściu, będąc na początku tej równiny można sobie spojrzeć jaki widok rozciąga się pod nami i np. to jest widok na dolinę, w której leży Edale.
Idąc tą równiną po drodze mijamy takie fajne formacje skalne, które chyba najłatwiej porównać do naszych Błędnych Skał, jakkolwiek jest to dużo mniejsze. Tak czy inaczej wygląda fajnie
Schodziłem takim dość mocno uczęszczanym szlakiem prosto do Edale i to był w sumie błąd, bo od początku rozważałem czy nie pójść jeszcze na Matterhorn (Mam Tor) bo na mapce wyglądało to zachęcająco. I do tego szczytu można sobie dojść taką dłuższą pętlą wędrując po szczytach wzniesień.
Ja poszedłem szlakiem w dół do Edale, który był początkowo bardzo ładny...
Niestety potem zmienił się w zwykła wąską asfaltową dróżkę (tak z 2-3km), więc trochę stracił na uroku. Co gorsza, podejście do Mam Tor, którą jednak postanowiłem obejrzeć, to zwykła asfaltowa droga - nie polecam, zdecydowanie lepiej obejść górą.
Z drugiej strony, w ogóle tego Mam Tor mnie rozczarowało. Tłum turystów - to to co mi utkwiło w pamięci, a nie jest to żaden wielki szczyt wart zdobywania.
Jedyny plus to ładny widok z góry.
Ogólnie, bardzo fajna wycieczka. Zrobiłem w sumie 21km, jakkolwiek idąc górą do Mam Tor byłoby pewnie z 23-24 - w sam raz dystans na jeden dzień, żeby się nie zajechać za bardzo. W sumie to tylko niewielki fragment całego Peak District, wiec pewnie się jeszcze wybiorę.