Mojemu koledze urodził się jakiś czas temu syn, aktualnie wiek 5 lat. Aby być dokładniejszym to jest to syn tylko z nazwy, większość znajomych uważa, że to antychryst, belzebub, kur.ie wcielone, istny szatan, albo jak kto woli, dziecko wychowane kompletnie bezstresowo.
Oficjalna wersja rodziny mówi, że Olafek, tak nazwijmy ten pomiot szatana, jest dzieckiem bardzo energicznym i dynamicznym, pewnie dlatego nikt z rodziny nie daje mu głośnych zabawek. Nic co strzela, gwiżdże, stuka, puka albo wydaje samo z siebie dźwięki nie może być prezentem dla Olafka bo inaczej jest tragedia. Przed dzieciakiem uciekają też wszystkie okoliczne zwierzęta, a właściciele domów zbezpieczyli dzwonki do posesji.
Jakiś czas temu wpadłem na szatański pomysł i kupiłem 200 gwizdków. Każdorazowo gdy idę do kolegi w odwiedziny, staram się mieć przy sobie kilka i lokować je w różnych miejscach. Maksymalnie po 10 i wciskam je pod kanapę, fotel, w ogrodzie, tak aby Olafek je znajdował pojedyńczo.
Ostatnio dowiedziałem się, że kolega i jego żona źle sypiają, bo młody co rusz znajduje te niespodzianki i używa ich zgodnie z przeznaczeniem, ale najcześciej w środku nocy Znajomi przeszukali już kilka razy dom i nadal nie wiedzą skąd ten gnojek je bierze. Odkryłem też, że kończy mi się już zapas gwizdków i teraz moje pytanie. Czy będę bardzo złym człowiekiem gdy zamówię jeszcze 200 czy dać już sobie spokój?
Lubię kolegę i jego żonę, ale naprawdę rozpuścili dzieciaka jak dziadowski bicz. Uważam, że powinni iść do specjalisty, który nauczy ich prawidłowego wychowywania dzieci. Wszelkie próby krytyki zachowania Olafka są przyjmowane gorzej niż atak na pedofili w K.K. więc próby negocjacji są już dawno temu za mną.
Oficjalna wersja rodziny mówi, że Olafek, tak nazwijmy ten pomiot szatana, jest dzieckiem bardzo energicznym i dynamicznym, pewnie dlatego nikt z rodziny nie daje mu głośnych zabawek. Nic co strzela, gwiżdże, stuka, puka albo wydaje samo z siebie dźwięki nie może być prezentem dla Olafka bo inaczej jest tragedia. Przed dzieciakiem uciekają też wszystkie okoliczne zwierzęta, a właściciele domów zbezpieczyli dzwonki do posesji.
Jakiś czas temu wpadłem na szatański pomysł i kupiłem 200 gwizdków. Każdorazowo gdy idę do kolegi w odwiedziny, staram się mieć przy sobie kilka i lokować je w różnych miejscach. Maksymalnie po 10 i wciskam je pod kanapę, fotel, w ogrodzie, tak aby Olafek je znajdował pojedyńczo.
Ostatnio dowiedziałem się, że kolega i jego żona źle sypiają, bo młody co rusz znajduje te niespodzianki i używa ich zgodnie z przeznaczeniem, ale najcześciej w środku nocy Znajomi przeszukali już kilka razy dom i nadal nie wiedzą skąd ten gnojek je bierze. Odkryłem też, że kończy mi się już zapas gwizdków i teraz moje pytanie. Czy będę bardzo złym człowiekiem gdy zamówię jeszcze 200 czy dać już sobie spokój?
Lubię kolegę i jego żonę, ale naprawdę rozpuścili dzieciaka jak dziadowski bicz. Uważam, że powinni iść do specjalisty, który nauczy ich prawidłowego wychowywania dzieci. Wszelkie próby krytyki zachowania Olafka są przyjmowane gorzej niż atak na pedofili w K.K. więc próby negocjacji są już dawno temu za mną.
--
Nawet minimalna wiedza w rękach idiotów jest bardziej niebezpieczna niż całkowita niewiedza w rękach ludzi inteligentnych.