Pięknie zachowane eksponaty, a do tego co zdjęcie to legenda...
Od góry:
BR Standard Class 9F nr 92220 "Evening Star"
- czyli ostatni parowóz wyprodukowany dla kolei brytyjskich, w 1960 r. (produkowali parowozy o 5 lat dłużej niż my). Nazwę otrzymał w wyniku konkursu ogłoszonego w 1960 roku przez branżowy magazyn (odpowiednik naszych "Sygnałów"), podczas ceremonii nadania nazwy w zakładach w Swindon, R.F. Hanks, przewodniczący zarządu Western Area British Transport Commission, powiedział, że żaden inny produkt ludzkiego umysłu nie wywarł tak silnego wpływu na wyobraźnię publiczną jak lokomotywa parowa.
I am sure it has been truly said, that no other product of man's mind has ever exercised such a compelling hold upon the public's imagination as the steam locomotive.
Ciekawe czy znał Tuwimową "Lokomotywę" ;-) Ale choćby i sam "Pacific 231" Honeggera wystarczy za dowód.
92220 był używany używany głównie w ruchu towarowym, jednak pomalowany był na zielono, jak lokomotywy pasażerskie. Tak samo jego praca była ściśle kontrolowana bez nadmiernej eksploatacji, regularnie przeprowadzano przeglądy i mycie, ponieważ co chwilkę używany był do prowadzenia pociągów specjalnych i reprezentacyjnych, oraz często brał udział w wystawach. Taki odpowiednik naszej "Pięknej Heleny"
Planowo eksploatowano go bardzo krótko, raptem do 1965 roku. Pod koniec 1966 roku parowóz został odholowany do Crewe Works w Shrewsbury w celu remontu i renowacji. W stanie czynnym, pozostawał do końca lat 80-tych, po czym ostatecznie wyłączono go z ruchu, pozostawiając jako nieczynny eksponat muzealny.
Drugi to ciekawostka podróżnicza. 24 parowozy typu KF7 zbudowano w Anglii w zakładach Vulcan w Lancashire w połowie lat 30tych z przeznaczeniem po prostu na eksport. Jedna z chińskich społek kolejowych, konkretnie Kolej Guangdong–Hankou, (czasy przed ChRL...), zamówiła je w Anglii. Wyprodukowano, zawieziono statkami na miejsce. Do dziś ocalały dwa. Ten ze zdjęcia został w 1979 sprezentowany przez Chiny dla muzeum w Yorku z przeznaczeniem na eksponat. Poniekąd wracając tym samym do domu..
Zdjęcia 3 i 4 to legenda legend. "Rakieta" George'a i Roberta Stephensonów, zbudowana w 1829 roku. Oraz jej wagonik. Potocznie uważa się, że był to pierwszy parowóz na świecie. Pierwszy nie, są starsze konstrukcje, ale na pewno pierwszy sprawny, pozwalający zarabiać pieniążki i zwrócić uwagę na to, że lokomotywa parowa to nie ciekawostka lecz coś przyszłościowego. Kopiując z wiki:
"„Rakieta” była pierwszym „nowoczesnym” parowozem, w którym użyto płomieniówkowego (wielorurowego) kotła, mającego wyższą wydajność i sprawność. Poprzednie kotły składały się z pojedynczej rury (płomienicy) otoczonej płaszczem wody. Do innowacji zastosowanych w projekcie należało także wyprowadzenie strumienia zużytej pary do dymnicy, co (powodując próżnię w kominie)
zwiększało ciąg kominowy i wydajność kotła, a w efekcie dawało znacznie lepsze osiągi."
Rezultat znamy - płomieniówki oraz sztuczny ciąg to cechy które wytyczyły kierunek rozwoju i są obecne w praktycznie wszystkich późniejszych parowozach. I pod tym względem "Rakieta" rzeczywiście była pierwsza i nie dała szans konkurencji. Moc 13KM i prawie 50km/h prędkości maksymalnej w 1830 roku musiały robić piorunujące wrażenie.
W muzeum w Yorku prezentowana jest kopia, oryginalna maszyna stoi w Muzeum Nauki w Londynie - niestety nie do końca przypominając oryginał, ze względu na niekompletność podzespołów oraz przeróbki w trakcie eksploatacji.
Pozwolicie że pominę dwa kolejne maluszki (mogę tak pisać i pisać, popić i dalej pisać...) skupiając się na tym ostatnim niebieskim. Mallard 4468, czyli jeden z parowozów brytyjskiej klasy A4 zbudowanych w ilości 35 sztuk dla London and North Eastern Railway, znany jest z jednego: 3 lipca 1938 osiągnięto nim 202,77 km/h , co do dziś jest światowym rekordem prędkości dla trakcji parowej. A do tego tym samym przez 100 lat przeskoczono od "Rakietowych" 13 do, w przypadku "Mallarda", 1800 KM.
Wydaje się - mogło być pięknie. Niemniej sprawność silnika parowego spowodowała, że do lat 50-tych XX w. z konstrukcji parowozu wyciśnięto już wszystko. Rekordowej mocy amerykański Union Pacific Series 4000, znany jako "Big Boy", przy 540 tonach masy własnej, osiąga ponad 6000 KM, niemniej ilość spalanego przy tym węgla przekracza zdrowy rozsądek. Dość powiedzieć, że jego palenisko ma powierzchnię większą niż mój pokój, o ile pamiętam, bodajże 21 m2... Niska sprawność konwersji energii cieplnej w pracę mechaniczną, duża masa własna i niskie obroty powodują że parowozy obecnie pozostają już tylko świadectwem kolei która odjechała już do historii. I oby jak najdłużej - i jak najwięcej znalazło swoich opiekunów, którzy niezmordowanie przy nich dłubią, utrzymując w czynnym stanie coraz starsze maszyny, oraz chroniąc te muzealne.
Jeden z Big Boyów zresztą, dosłownie na dniach, został po bodaj pięcioletnim remoncie przywrócony do ruchu.
40,5 m długości, 6200 KM, 540 ton. I ta niepowtarzalna syrena. Potęga.
https://www.youtube.com/watch?v=MjoMBKWW0ag