COLOSSEUM — „PROTEA“.
Czyli „Kobieta-djabeł", albo jeszcze inaczej, bardziej sensacyjnie: „Djabeł — o sercu Anioła".
Jest to, jak zapowiadają anonse: „obraz awanturniczy" {film d'avantures) francuskiej wytwórni „ Pathe " .
Jeżeli uznamy słuszność orzeczenia, iż każdy utwór jest dobry — za wyjątkiem nudnego, to filma „Protea” — jest dobra. Bardzo nawet. Aczkolwiek niema w niej żadnej treści, zapasy, jakie się toczą pomiędzy „szlachetną" Proteą i jej towarzyszem Teddym, a „nikczemnym” Ralfem hrabią de St. Remy — są naprawdę zajmujące, zaciekawiają.
Mówiąc nawiasem, ów hr. Ralf w gronie swych towarzyszów wypraw łotrowskich jest znany jako „baron Probicińsky” ,co jest bądź co bądź dowodem, że Francya... o nas pamięta.
Wystawa nader pomysłowa i niezwykła: grobowce, podziemia, tajemnicze przejścia, obracające się posągi, zapadające w dół sklepienia miażdżące swym ciężarem nieszczęsne ofiary... bardzo piękne obrazy gór, morza, lasów i jezior — niewidziana dotychczas technika... sprawiają, że filmę tę do liczby nie banalnych zaliczać w każdym razie należy.
Reżyserya i gra zespołu — doskonałe. Dla teatru ludowego jest to widowisko wprost wymarzone.
Obrazy wychodziły na ekranie absolutnie bez zarzutu, czysto i wyraźnie.
Z kronikarskiego obowiązku zmuszeni jesteśmy zaznaczyć jeszcze, iż demonstrowanie całego obrazu trwało wszystkiego 1 godz. 14 minut, przyczem jedna przerwa pomiędzy trzecim, a czwartym aktem trwała bardzo długo. Colosseum jest najdroższym z naszych kinoteatrów, a jednocześnie daje pokazy najkrótsze. Obawiać się wolno, że gdy cena najtańszego biletu dojdzie do sumy 50-u marek — przedstawienia będą tam... pięciominutowe.
Kino, 10-04-1919
100lattemu.pl