Odbiło mi ostatnio i postanowiłem pójść, z moją dziewczyną, na spotkanie lokalnej Polonii. Na miejscu zostaliśmy natychmiast rozdzieleni (Panie na lewo, Panowie na prawo) i się zaczęło. Kobiety jak to kobiety, miały swoje rozmowy a mnie na przesłuchanie dorwał Janusz na obczyźnie. Dosłownie przesłuchanie, bo brakowało tylko ostrego światła w oczy i wyrywania różnych części ciała.
Gdzie pracujesz?(Janusz pracuje w firmie Y i jest kierowcą ciężarówki) Ile zarabiasz?(Janusz zarabia X na rok i urządził się jak pączek w maśle) Angielski znasz?(Janusz zna doskonale, jakby kończył Cambridge albo Oxford, nie widać różnicy między nim a Anglikiem) Rzuć tę swoją robotę i chodź do nas pracować na tiry to będziesz miał dobrze (Janusz nie rozumie dlaczego ktoś nie chce pracować na ciężarówkach) Jak znasz angielski to możesz jeździć autokarami, tam lepsza kasa i fajne babki można poznać. (Janusz jest już za stary by jeździć autokarami bo tam to tylko młodych chcą) Jaki masz samochód? (Dlaczego taki? Ja mam Passata).
I tak ku..wa przez 40 min wysłuchiwałem, że wszystko robię źle i od teraz mam robić tak i tak a będzie dobrze. Generalnie mam się trzymać Janusza, bo on się zna i z Januszem nie zginę.
Następuje pytanie o ubezpieczenie samochodu, w Anglii to potrafi być naprawdę droga impreza. Mówię, że płacę 500 funtów, na co Janusz krzyczy, że mam natychmiast dzwonić do firmy X bo on się tam ubezpiecza i on płaci tylko 250 funtów za swoje Paseratti 1.8 TDI. Wkurzony, mówię do Janusza, że ma spie..dalać, bo znam firmę X i wiem jak zdzierają z ludzi za Ubezpieczenie, plus uważam, że 500 funtów rocznie, za samochód o pojemności 3.2L to wcale nie jest tak dużo.
Tu zapada cisza ze strony Janusza, wyraźnie widzę, jak przegrzewają mu się obwody w mózgu i robi się czerwony na twarzy. Mija chwila i zaczynam rozumieć dlaczego, on podał miesięczną opłatę a ja roczną. Do końca spotkania, czyli jeszcze jakieś 20 min, Janusz się już nie odzywał i generalnie dał mi spokój.
Dlaczego o tym piszę? Bo właśnie dziś, on Janusz, najmądrzejszy Polak w Anglii o ile nie na Świecie napisał do mnie na FB, czy pomogę mu z ubezpieczeniem. Jak uważacie? Pomóc mu, czy kazać spie..dalać na drzewo?

PS. Tak, doświadczenia mojej dziewczyny z tego spotkania były podobne.

Przeciez angielski zna, to sam nie moze do ubezpieczalni zadzwonic?

Spie..dalaj na drzewo.

Doświadczeń emigracyjnych nie mam, ale znam takich co mają i wynika z nich jasno, że dopóki się Janusz nie usamodzielni warto być powściągliwym. Czyli pomóc można, ale za blisko siebie dopuszczać, nie należy.

Boss poklepał Cię po ramieniu i powuedział brawissimo!

OLEJ lamusa

Nie ma passata 1.8 TDI. Auto urojone. Problem rozwiązany

Niech s*ierdala
Co do ubezpieczenia to ciekawa sprawa. Dwa lata temu, pierwszy raz ubezpieczałem samochód. Kwota kolosalna, ale to była najtańsza oferta. Po dwóch latach wrzuciłem te same dane w wyszukiwarkę i moja obecna (już w sumie ex) firma ubezpieczeniowa obniżyła mi o 300funtów, gdy im powiedziałem, że rezygnuję, bo znalazłem tańszą ofertę o jakieś 700 funtów

:gibss zapytałem o to samo Janusza. Stwierdził że jakoś dziwnie mówią.

:pies_kaflowy Janusz jest tu już ponoć 10 lat. Jak się jeszcze nie usamodzielnił to nie moja wina.

:hubbabubba pamiętam że Passat a resztę z czapy wrzuciłem bo nie ma większego znaczenia dla historii.

:herofan moja pierwsza ubezpieczalnia, właśnie firma X, zadzwoniła do mnie ze "bardzo tanią, świetną i idealnie dobraną ofertą specjalnie dla naszych najlepszych klientów". Chcieli ode mnie 6000 funtów za to samo ubezpieczenie, które mam za 500 Kazałem im spadać i nie zawracać mi głowy.

Mały update. Jak mu pomogę to Janusz załatwi mi tanią wycieczkę. Nie wiem jeszcze dokąd i za ile ale załatwi

Do sklepu po kiełbasę Cię wyśle i taniej Ci policzy za kurs

Omijaj takich ludzi z daleka.

Czyli dlatego opłaca się zarejestrować i ubezpieczyć w Polsce samochód z kierownicą po złej stronie, bo jest taniej tak jeździć na wyspie.

Doświadczeń nie mam ale z szeregu opowieści wynika, że należy trzymać się z daleka od Polaków na obczyźnie.

:kuba_74 sprawdź, czy ten jełop, ups janusz, to nie :nevya. On ostatnio wycieczki proponuje

:tomcat_tc pewnie wycieczka na Sri Lankę albo do Afganistanu. Masz rację, niech spie..dala, ale chcę mu to powiedzieć dyplomatycznie.

:pies_kaflowy myślałem o tym, ale to się nie opłaca. Stawki za "anglika" w Polsce pewnie wysokie, a jak bierzesz AC to już pewnie porównywalne. Mając taki samochód powinieneś, zgodnie z przepisami, wyjechać nim po za granice Anglii przynajmniej raz w roku inaczej musisz go zarejestrować w UK. Prom kosztuje a mili ludzie zawsze doniosą, że za długo jesteś w UK . Możesz łatwo znaleźć dobre i tanie ubezpieczenie, ale musisz znać język, jak kupisz przez brokera to się zapłaczesz z rachunkiem.

:i_drink_and_i_know_things ej, ale od tego właśnie zacząłem. "Odbiło mi" to w miarę dobre określenie. Mam nauczkę na następne kilka lat :P

:hubbabubba a :nevya nie mieszka w PL? Plus Janusz ma spokojnie z 40 lat, ale wygląda na więcej

:kuba_74

Będąc zagramanicom staram się unikać rodaków (no chyba, że rodzina, znajomi). Ale (w odróżnieniu od Ciebie) ja mam ich generalnie po korek, bo na co dzień żyję i pracuję w Klechistanie, a ty troszkę tęsknisz za swojakami i masz za swoje

:kuba_74 , biorąc pod uwagę ile kosztują teraz wycieczki to nie zakładałbym żeby Janusz miał inne założenia niż "jak najtańszą" + o ile nie jest to obietnica wiecznego "kiedyś" Jak ma dojścia to prędzej byłbym zadowolony ze zniżki niż z wakacji zaproponowanych przez obcą osobę. Dopytaj czy to przypadkiem nie ma być wspólny wyjazd, ale na takie propozycje to chyba tylko hubabuba przystaje

Kiedyś ta 'polonia' miała sens, teraz to lepiej się integrować. No chyba, że rzeczywiście jest się Januszem bez języka i się tylko szuka ekypy do obalenia paru pywek w parku :P

Dawno temu przejechałem się na pomaganiu ludziom i teraz, jak mi się nie chce to zwyczajnie mówię nie i chuj. Żadne "no weź, tylko jeden raz, flaszkę Ci postawię" i inne takie mnie nie ruszają.

Rok temu firma ubezpieczeniowa zdarla ze mnie 120£ za zmiane adresu w polisie, postawa byla taka, ze plac 120 albo spierdalamento, niestety oplacilem za rok z gory, a to nie byl nawet polmetek, wiec przelknalem gorzka pigulke i zaplacilem.
Powiedzialem przy okazji, zeby sie nie fatygowali przy odnawianiu polisy, bo nie robie interesow z terrorystami.
Oczywiscie fatygowli sie z kwota dwukrotnie wieksza, niz w poprzednim roku

A Januszowi bym pomogl...

:semper_malus ja naprawdę nie wiem co mi odbiło, nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć i tyle. Ale wspomnienia są na tyle ciekawe, że znów na jakiś czas wystarczy

:nevya jak widzę, jak on wybiera "tanio" to mam wrażenie, że zapłacił bym za tą wycieczkę 5 razy tyle co ona warta. Zdecydowanie podziękowałem już za propozycję.

:sawage-sawa też mam wrażenie, że koleś mocno przesadził z wszystkim ale niech będzie jego. Ja tam mitów obalał nie będę.

:colinek_szczecin wiem, że pytałem czy mu pomóc, ale po moich doświadczeniach ograniczyłem się do podania adresu stronki. Resztę niech sobie sam wypisze.

:somsiad takie życie z firmami ubezpieczeniowymi. Mają wszystko w d...

Update: Janusz dostał adres stronki gdzie sam ma sobie wyszystko wypełnić. Obawiam się, że stałem się wrogiem Janusza, bo nie chcę pomóc i tego wypełnić (no jak można być tak nieużytym), ale mam to w poważaniu.

Nie pomagać rodakom poza Polską.

zialena82 prędzej niż rodakom na obczyźnie.

:hubbabubba Mnie tam wychodzi, że to passat 1.8 TDI o polemności 3.2L

:somsiad jakoś rok temu zmieniałem szczegóły na ubezpieczeniu (UK, żeby nie było i na moto), za co skasowali mnie £30 'kosztów administracyjnych' (babka zmieniła 9000 mil na 12000 rocznego przebiegu). Po zakończeniu rozmowy (mądry Polak po szkodzie) wystawiłem ubezpieczycielowi byle jaką opinie na Googlach - 15 minut później telefon: "czemu tylko 3 gwiazdki, bla bla..." £30 spowrotem na moje konto. Może to kwestia, że niszowy rynek ubezpieczalni na motocykle i, w teorii powinni walczyć o dobre opinie, ale ja po tej nauczce bym walczył o zwrot tych £120, jeśli to tylko 'koszty administracyjne'

:tuptusiatko święta racja. Historii o pomaganiu polonusom było wiele a najlepsza chyba opisał Krzysztof Krawczyk

zialena82 jak chcesz to pomagaj, zakazu nie ma.

:sawage-sawa otóż to. Należy szukać bo sam z siebie nikt ci nic nie da.

zialena82 ponoć piosenka jest na faktach. Muzyka Bergovic ale polski tekst Krawczyk

https://www.youtube.com/watch?v=cUjZ7fBeSTE

Strasznie "steorotypizujecie" pomagac mozna, tylko kwestia komu. Gdy sie trafi na pasozyta, to wiadomo ze trzeba odpuscic. Ale czasem czlowiek naprawde potrzebuje pomocy, to czemu nie pomoc, jesli mozna. Juz nie wspomne, ze role zawsze moga sie odwrocic

:kuba_74 uciekaj ostatni raz taki polski "bar mleczny" odwiedziłem 15 lat temu i nigdy więcej to są ludzie, którzy utknęli gdzieś w przeszłości i tworzą sobie małą Polandię za granicą, taką z lat 80tych, gdzie bez kombinatorstwa się nie dało, a wąs był obowiązkowy

:salival Czyli nie tylko u mnie tak to wygląda? Kamień z serca

:gibss ciężko odróżnić pasożyta od człowieka, dobrze się maskują

:salival zwiałem, a właściwie zwialiśmy. Nie ma takiej siły, żeby mnie tam znów zaciągnięto

:ethordin nie tylko u Ciebie, w większości krajów tak jest

:kuba_74 Tylko, ze moja emigracja faktycznie w większości jest z lat 70-80 i to da się wyczuć.