:jakubfk O zajechaniu gospodarki pisałem (w sumie domyślnie) przede wszystkim o wytwarzaniu energii elektrycznej i cieplnej. Wbrew gadaniu różnych pro odnawialnych, położenie naszego kraju jest wybitnie niekorzystne. Energia słoneczna? Małe nasłonecznienie w ciągu roku, częste chmury i do tego szerokość geograficzna - słońce dość nisko nad horyzontem. Wiatrowa? Tylko wąski pas wybrzeża i Bałtyk, poza tym reszta kraju jest mało wietrzna (chocby dziś na południu).
Geotermalna? 55 stopni u Tadzia, to niestety nie jest temperatura która umożliwia dostarczenie odpowiedniej temperatury końcowemu odbiorcy. I oczywiście można ją dogrzać, ale po pierwsze to dodatkowe koszta (czyzby Dyrektor dostał dofinansowanie?) a po drugie wydajność, za iles tam milionów instalacja do podgrzania kilku budynków? (i tak, wiem, że chce sprzedawać ciepło Miastu, ale pozostanę jednak sceptyczny co do mocy tej instalacji).
Teoretycznie w górach powinno być lepiej i wyższe powinny być temperatury, ale nadal w przeliczeniu na oddaną moc nie jest to opłacalne. Np geoelektrownia na Islandii ma odwiert z tego co pamietam 2 km, a do tego siedzą na wulkanie.
Także elektrownie wodne nie mają u nas powodzenia, bo jak wiadomo, energia potencjalna zgromadzona jest zależna od wysokości. A u nas ciężko zalać jakiś teren, aby miał słup wody te kilkadziesiąt metrów przynajmniej (że o więcej nie powiem). Wystarczy zobaczyć na mapę, jak płaska w sumie jest Polska.
Do tego po pozyskaniu takiej energii trzeba by ją gdzieś zgromadzić, bo niestety wydajność jest zmienna, tak samo jak obciążenie, ale o ile w ciagu kilku sekund mozna zwiększyć lub zmniejszyć dostawę energii z np elektrowni węglowej czy gazowej, o tyle nie mozna tego samego powiedzieć o wiatrakach czy fotowoltaice - scisła zalezność od warunków pogodowych. Niemcy się na tym wyłożyli, a dodatkowo zamknięcie elektrowni jądrowych pogorszyło tylko ten stan. Nie przypadkowo rozbudowują elektrownię na węgiel brunatny.
My mamy tylko jeden taki magazyn, elektrownię szczytowo-pompową.
Dla nas najlepsza byłaby elektrownia termojadrowa (no ale jeszcze nie istnieje) lub kilka elektrowni jądrowych (a to, co zrobiono do tej pory, czyli wydano 800 mln i nie ma dokładnie NIC, to powinna prokuratura od dawna tam wejść).
I teraz ogrzewanie. Część ludzi żyje w miastach i tam może (bo nie zawsze to jest mozliwe) podłączyć się do miejskiej infrastruktury lub ogrzewać kotłem węglowym, gazowym, elektrycznością czy pompą cieplną. Jest tendencja, aby wymieniać węglowe na inne, mnie pylące (i najczęściej sa to kotły gazowe), pompy ciepła jednak duzo droższe a o ogrzewaniu prądem to nawet nie będę wspominał (a już w szczególności, jak wejdą podwyżki, bo na pewno wejdą).
I teraz pytanie, czy mamy możliwości dostarczenia większego zapotrzebowania na gaz? Bo chcemy zdaje się odciąć od ruskich. A co z prądem? Już w zeszłym roku (czy nawet w tym? nie pamietam dokładnie) byliśmy zmuszeni importować energię z innych sieci. A co na to rzadowy program aut elektrycznych? Jak im pokazali, że nie produkujemy takiej ilości energii i nie mamy szans na zwiekszenie jej w najblizszym terminie, ani nie mamy takich możliwości przesylowych, to klasycznie "nie ma tematu, jak się fakty nie zgadzają, tym gorzej dla faktów". Najśmieszniejsze jest to, że dzieciak z technikum spokojnie by to wyliczył i dał
Problemem nie są aktualnie budowane domy/mieszkania, tylko stare, których jest miliony. Często to już jest tak, że taniej wychodzi chałupę wyburzyć i postawić nową, niż ją unowocześniać. Ale powiedz to 60 letniemu rolnikowi, że powinien wziąć kredyt (kto mu go da...) i wybudować nowy dom.
A cena prądu wiatrowego stała się atrakcyjna tylko z powodu spekulacji cen emisji co2. Wczesniej była tez dotowana (w sensie wiatraków).
A Chińczycy to dwie kwestie. Oczywiscie leją na co2, ale już nie na zasyfienie kraju. Polewamy z Krakowa, ale mieszkam tu i dość często widzę Tatry (a jeszcze w latach 80 jak widziałem 2-4 razy w ciągu roku, to świeto lasu), a chińczyki w miastach czasami nie widzą sąsiednich domów. Ten numer z telebimem ze słońcem jest rewelacyjny
A druga sprawa, to jak się państwo rozwija, a nie rozwija energetyki, to kończy jak Polska, że w panice dobudowuje się kolejne bloki węglowe.
Najdłużej buduje się elektrownie jądrowe i te już w Chinach zaczęto budować (łącznie z miniaturowymi), krócej węglowe (i z tego co pamiętam, to też rozbudowują) a najszybciej, ale stosunkowo mało mocy to elektrownie fotowoltaiczne, ale plus jest taki, że już jest przyłączona do sieci (np ta panda)
Natomiast nie zgadzam się z Toba, że nieważne czy w bogatym, czy biednym kraju. Jak pisałem, kraje się zbroją. Chciałbym wierzyć, że to tak "na wszelki wypadek" ale jakoś nie mogę. Od dawna naukowcy mówią o wyczerpywaniu się zasobów, w szczególności słodkiej wody i pustynnieniu, co doprowadzi do głodu. Nawet w takiej Polsce jest deficyt wody, choć najczęściej słychąc "kurrrna, znowu leje" Susze są coraz częściej.
A walka o zasoby, jak na razie ropę i gaz już trwają, czy to na Bliskim Wschodzie, czy np wejście wojska ruskiego na Arktykę.
I wygrają ją kraje lepiej uzbrojone. O ile, oczywiście, komuś nie puszczą nerwy i nie podpali wszystkiego atomem.
A teraz taka ciekawostka. Od kilku lat taki kraj Jemen jest atakowany przez Saudów (i przez szerzących demokrację). Kraik nie ma ropy, ale za to teraz mnóstwo głodnych i chorych ludzi. Jest totalnie odcięty od jakichkolwiek dostaw z zewnątrz. Jak długo uciągną, ile musiałoby umrzeć aby rozpaść się na wiele odrębnych grup / klanów /rodzin i przestać istnieć jako państwo? A o tej wojnie w głównych przekazach zaskakująca cisza, normalnie jakby ktoś nie chciał, żeby ta wojna była ciągle w świadomości.
Ale tak może wyglądać właśnie izolowanie jakiegoś terenu, aby ludzie po prostu wymarli.
I zostało tych właściwych 1,5 mld
Ok, rozpisałem się i kończę.