Czy jeszcze gorzej?
Z roku na rok ten festiwal jest coraz gorszym wyznacznikiem dobrych filmów. Mam nieodparte wrażenie, że coraz bliżej im do ustawianych konkursów rodem z PRL, w których nagrodę dostaje ten z którym trzeba się rozliczyć. Jakimś dziwnym trafem filmy o żydach zawsze mają duże powodzenie. Rozumiem, że mają ciekawą historię ale kurła nie muszę jej słuchać od siedemdziesięciu lat. Głównym bohaterom coraz częściej ciemnieje skóra, mimo że to średniowieczni rycerze. Coraz więcej bohaterów staje się kobietami, mimo że w książce byli oni mężczyznami. No i całe środowisko LGBTXYZ - czy rzeczywiście musimy wiedzieć, że bohater jest homo, mimo że nie ma to żadnego związku z fabułą? Do tego kompozytorzy, właściwie jest ich czterech i koniec, nikt inny nominacji nie dostanie.
A aktorzy, kto dostaje nagrodę?
Gość który "jest na fali" - jeśli w zeszłym roku dostał, to w tym roku też ma szansę. Z drugiej strony za swoją rolę nie dostają oscarów tytani kina, mimo że później dostają za całokształt. Podobnie jest u reżyserów.
Rola.
Najlepiej zagrać kogoś chorego, dobrze żeby to była choroba psychiczna i do tego dziwna ale fizyczne upośledzenie także przechodzi.
Macie swoje spostrzeżenia?
Bo mnie to trochę wygląda jak pokojowy Nobel
Z roku na rok ten festiwal jest coraz gorszym wyznacznikiem dobrych filmów. Mam nieodparte wrażenie, że coraz bliżej im do ustawianych konkursów rodem z PRL, w których nagrodę dostaje ten z którym trzeba się rozliczyć. Jakimś dziwnym trafem filmy o żydach zawsze mają duże powodzenie. Rozumiem, że mają ciekawą historię ale kurła nie muszę jej słuchać od siedemdziesięciu lat. Głównym bohaterom coraz częściej ciemnieje skóra, mimo że to średniowieczni rycerze. Coraz więcej bohaterów staje się kobietami, mimo że w książce byli oni mężczyznami. No i całe środowisko LGBTXYZ - czy rzeczywiście musimy wiedzieć, że bohater jest homo, mimo że nie ma to żadnego związku z fabułą? Do tego kompozytorzy, właściwie jest ich czterech i koniec, nikt inny nominacji nie dostanie.
A aktorzy, kto dostaje nagrodę?
Gość który "jest na fali" - jeśli w zeszłym roku dostał, to w tym roku też ma szansę. Z drugiej strony za swoją rolę nie dostają oscarów tytani kina, mimo że później dostają za całokształt. Podobnie jest u reżyserów.
Rola.
Najlepiej zagrać kogoś chorego, dobrze żeby to była choroba psychiczna i do tego dziwna ale fizyczne upośledzenie także przechodzi.
Macie swoje spostrzeżenia?
Bo mnie to trochę wygląda jak pokojowy Nobel
--