Te wpisy podyktowane są (chyba) kontaktami z rozwodzącymi się klientami. Oznacza to, że zachowania, które skłoniły ich do wyciągnięcia takich wniosków, nie są reprezentatywne dla wszystkich, ale dla specyficznej części kobiet i mężczyzn. W sytuacji rozwodu (szczególnie takiego, gdzie chodzi o opiekę i alimenty) opowieści obu stron są przesadzone, nastawione na szkalowanie drugiej strony, mają wskazać, że to my jesteśmy lepsi. Ci prawnicy pewnie częściej reprezentowali mężczyzn niż kobiety, choć wysłuchiwać opowieści obu stron. Stąd ich opinie...