Na wstępie zaznaczę, że jestem w temacie genetyki i antropologii ignorantem... więc się wypowiem
Jakkolwiek ja bardziej o statystyce, ale zanim o statystyce, to podam taki przykład:
Podstawowy stary podział jest na trzy rasy, do żółtej należą zarówno Japończycy jak i Inuici. W ciemno strzelam, bo żadnych badań nie sprawdzałem, że Inuici średnio mogą uzyskiwać niższe wyniki testów IQ niż Japończycy. No ale jest olbrzymia różnica w dostępie do wiedzy, w sposobie wychowania itd. Taki prościutki wniosek jaki się nasuwa bez głębszych analiz to taki, że nawet jeśli kwestia rasy ma jakiś wpływ na IQ to raczej nie jest to cecha kluczowa, w porównaniu z innymi czynnikami.
No a przechodząc trochę na grunt statystyki.
Kojarzycie taką stronę/memy dotyczące fałszywych korelacji? Przykład (współczynnik R >0.99):
Link dla zainteresowanych:
http://tylervigen.com/spurious-correlations. Co do zasady jest tak, że korelacja jakichś danych sama w sobie nie stanowi żadnego dowodu na związek przyczynowo-skutkowy, w najlepszym razie może stanowić przesłankę. Być może obydwa zjawiska mają tę samą przyczynę, być może jest to przypadek, a być może faktycznie istnieje zależność pomiędzy zjawiskami. Być może są badania IQ, z których wynika, że czarnoskórzy osiągają niższe wyniki, ale to wcale nie oznacza, że jest to spowodowane ich rasą.
No i teraz będę sobie konfabulował na temat genetyki, ktoś kompetentny może mnie wyprostować. Dowodów na to, że kolor skóry zależy od genów chyba nie trzeba specjalnie szukać. To że IQ zależy od genów zapewne da się w wąskim sensie uzasadnić tym, że jednak geniusze skądś się biorą podobnie jak osoby całkowicie nieporadne, więc patrząc indywidualnie wydaje się to oczywiste. Natomiast powiązanie rasy i IQ wymagałoby jak sądzę wskazania określonego zestawu genów, który jednocześnie powoduje konkretny kolor skóry i ma istotny wpływ na IQ (jakkolwiek byśmy to definiowali). Nie wiem, czy są takie badania, jak ktoś ma, to chętnie się zapoznam. Ale jeśli takich nie ma, to wtedy tezy pana Watsona są zdecydowanie zbyt pochopnie wyciągnięte.
I na koniec uwaga dotycząca interpretacji "na zdrowy rozum". Korelacja nie daje dowodu na związek przyczynowo skutkowy. Stanowi jednak pewną miarę podobieństwa. Aktuariusze zajmujący się wyceną ryzyka kredytowego albo stawek ubezpieczeniowych nie są od tego, aby wnikać w genetykę. Oni nie zajmują się szukaniem dowodów na to, że osoby młode oraz seniorzy powodują więcej wypadków "bo cośtam". Oni patrzą na dane i na przykład z danych wynika, że stawka ubezpieczeniowa dla młodych powinna być wyższa, aby pokryć wyższe ryzyko spowodowania wypadku (zdaje się, że były też różne stawki dla kobiet i mężczyzn, ale chyba jakiś czas temu zabroniono uwzględniania tego czynnika). I teraz można ich oskarżać o agizm, seksizm i inne uprzedzenia, ale ich podejście niekoniecznie wynika z osobistych przekonań, a raczej z kalkulacji i m.in badania korelacji. Można się obrażać, ale przekłada się to na bardzo konkretne pieniądze.