Tytuł nie jest żartem, gdybym równo rok i dwadzieścia pięć dni temu nie przestał pić, zapewne nie miał bym okazji pisać tego posta. Moje wyniki badań wprawiły w zadumę Panią Doktor i powiedziała tylko tyle: "Panie Arku, pan gra z grabarzem w berka". Te krótkie, żołnierskie słowa wprawiły z kolei w zadumę mnie. Jak to, czyżby brak kondycji, bóle mięśni, stawów, mocno podwyższone ciśnienie, bóle brzucha, codzienny odruch wymiotny, krwawienia z układu pokarmowego i brak apetytu mogły być spowodowane banalną "niedojrzałością czerwonych krwinek", przekroczeniem norm wątrobowych o banalne (tak) 3000 procent i ogólnym zatruciem organizmu? Gdzieżby tam, przecież ja piję sobie tylko rekreacyjnie. Tak właśnie myślał nietrzeźwy umysł.
Dwa miesiące w szpitalu, zajęcia prowadzone przez terapeutów, dały mi odpowiednią wiedzę i narzędzia do tego by zrozumieć jak bardzo podstępną chorobą jest alkoholizm i jak z nim walczyć. Ukazały, że mózg potrafi być bardzo egoistycznym oszustem i dla własnej przyjemności niszczyć karmiące go ciało bez względu na konsekwencje. Obserwacje zmian zachodzących w rozumowaniu w trakcie trzeźwienia, otrzeźwiły mnie jeszcze bardziej. Obserwowałem swoje ciało uważnie. Już w szpitalu wrócił apetyt i zniknął odruch wymiotny, ustąpiły krwawienia, metabolizm wracał do normy. Po trzech miesiącach zniknęły popękane naczyńka krwionośne na twarzy i innych miejscach ciała, po sześciu ustąpiły bóle mięśni i stawów. Zacząłem porządkować swoje życie. Miałem naprawdę bardzo dużo szczęścia, że miałem jeszcze kochające osoby wokół, które nie odwróciły się ode mnie i z całych sił pomagały w leczeniu. Miałem dużo szczęścia, że trafiłem na wspaniałych lekarzy i terapeutów, którzy chcieli i potrafili przekazać wiedzę niezbędną w leczeniu i dawali energię niezbędną do tego. Miałem naprawdę dużo szczęścia... Dziękuję
Dziś mam dobrą pracę i naprawiam skutecznie to, co popsułem.
Ku przestrodze.
Jeśli choć jednej osobie moje słowa pomogą w podjęciu walki z nałogiem, to warto było.
Dwa miesiące w szpitalu, zajęcia prowadzone przez terapeutów, dały mi odpowiednią wiedzę i narzędzia do tego by zrozumieć jak bardzo podstępną chorobą jest alkoholizm i jak z nim walczyć. Ukazały, że mózg potrafi być bardzo egoistycznym oszustem i dla własnej przyjemności niszczyć karmiące go ciało bez względu na konsekwencje. Obserwacje zmian zachodzących w rozumowaniu w trakcie trzeźwienia, otrzeźwiły mnie jeszcze bardziej. Obserwowałem swoje ciało uważnie. Już w szpitalu wrócił apetyt i zniknął odruch wymiotny, ustąpiły krwawienia, metabolizm wracał do normy. Po trzech miesiącach zniknęły popękane naczyńka krwionośne na twarzy i innych miejscach ciała, po sześciu ustąpiły bóle mięśni i stawów. Zacząłem porządkować swoje życie. Miałem naprawdę bardzo dużo szczęścia, że miałem jeszcze kochające osoby wokół, które nie odwróciły się ode mnie i z całych sił pomagały w leczeniu. Miałem dużo szczęścia, że trafiłem na wspaniałych lekarzy i terapeutów, którzy chcieli i potrafili przekazać wiedzę niezbędną w leczeniu i dawali energię niezbędną do tego. Miałem naprawdę dużo szczęścia... Dziękuję
Dziś mam dobrą pracę i naprawiam skutecznie to, co popsułem.
Ku przestrodze.
Jeśli choć jednej osobie moje słowa pomogą w podjęciu walki z nałogiem, to warto było.
Ostatnio edytowany:
2018-11-24 23:31:08
--
"Jesli potrafisz zadać własciwe pytanie - odpowiedź pojawia się samoistnie", Sin-Itiro Tomonaga.