Decyzja wyszła od samego Komendanta. Piłsudski wyraźnie życzył sobie, by jego mózg wyjęto, zatopiono w formalinie i… udowodniono to, co powtarzał do znudzenia od piętnastu lat.
Józef Piłsudski był megalomanem. Tyle tylko, że megalomanem… oświeconym. Twierdził, że jego wybitne zdolności i predyspozycje muszą mieć podstawy w biologii. Ten temat stał się wręcz jego swoistą obsesją.
Wdowa po marszałku, Aleksandra Piłsudska, w wywiadzie radiowym z 1942 roku podkreślała: „[mąż] nie uznawał własnej »intuicji«. Twierdził, że to jest praca mózgu jego. Że jego mózg jest inny niż u ludzi przeciętnych”.
Szerzej pani Marszałkowa naświetliła tę kwestię w książkowych wspomnieniach, wydanych w języku polskim w roku 1960. Wówczas pisała: „[Ziuk] wierzył w pracę mózgu ludzkiego i znaczenie ludzkiej woli. Prosił mnie, że jeśli żyć będę dłużej niż on, abym mózg jego oddała do naukowego zbadania. Sądził, że ponieważ myśli i rozumuje inaczej, niż inni, inną też może mieć budowę mózgu”. (...)
Czytaj dalej:
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2018/10/27/dlaczego-po-smierci-pilsudskiego-jego-mozg-odeslano-do-szpitala-psychiatrycznego/#2