Przez trzy dekady jestem radosnym kocim personelem, ale obecnie czuję się bezradna i zrozpaczona
Pięć lat temu trafiła do nas Mocca (Kocia-Mocia, Mocianna) - cudem uratowana przez cudowną weterynarkę Izę Tomczak-Zabrocką. Mocia była i jest troszkę dzika, troszkę ostrożna i troszkę nieufna.
Wówczas zaopiekował się nią nasz 5-letni maine coon Igor, więc socjalizowała się doskonale -
Rok później Igor niespodziewanie odszedł i nastał przebojowy Corisso (Korek), który nie boi się nikogo i niczego, zaprzyjaźnił się (choć nie za blisko) z Mocią, a Edka oswoił kompletnie:
W czerwcu tego roku Edek znienacka przekroczył Tęczowy Most i - jako najbliższy zamiennik boksera - przybył do nas kolejny uratowany przez Izę kociak Uzo (Juzek):
Jeszcze przed śmiercią Edka Korek zaczął ścigać Mocię, jego ataki na nią nasiliły się po jego odejściu, aż doszło do regularnych polowań - w domu zabrakło żandarma, który wkraczał, gdy zabawy i gonitwy stawały się zbyt ogniste i rozpędzał towarzystwo.
Co najciekawsze - mały pyrtek Juzek w ramach ćwiczeń spuszcza Korkowi regularne bęcki
Niestety sytuacja zaognia się, jak na froncie - nie możemy pogodzić się z sytuacją, w której Mocia chowa się po szafkach nie wychodząc do jedzenia, picia, sikania, kupkania czy na pieszczoty - jest zastraszona, przerażona i zaścigana: gdy tylko wyściubi nos, Korek rzuca się na nią.
W poprzedni poniedziałek pozbawiliśmy Korka męskości, ale trzeba trochę odczekać, by poziom hormonów spadł wystarczająco; rozpylamy w domu kocie uspokajające feromony; myślimy o tym, by zrobić Korkowi "urlop" - oddać go na jakiś tydzień, dwa w zaufane ręce, by Kocia uspokoiła się a Korek przemyślał swoje postępowanie, bo oddaniu któregokolwiek z nich "na amen" nie ma mowy.
Pomysły?
Pięć lat temu trafiła do nas Mocca (Kocia-Mocia, Mocianna) - cudem uratowana przez cudowną weterynarkę Izę Tomczak-Zabrocką. Mocia była i jest troszkę dzika, troszkę ostrożna i troszkę nieufna.
Wówczas zaopiekował się nią nasz 5-letni maine coon Igor, więc socjalizowała się doskonale -
Rok później Igor niespodziewanie odszedł i nastał przebojowy Corisso (Korek), który nie boi się nikogo i niczego, zaprzyjaźnił się (choć nie za blisko) z Mocią, a Edka oswoił kompletnie:
W czerwcu tego roku Edek znienacka przekroczył Tęczowy Most i - jako najbliższy zamiennik boksera - przybył do nas kolejny uratowany przez Izę kociak Uzo (Juzek):
Jeszcze przed śmiercią Edka Korek zaczął ścigać Mocię, jego ataki na nią nasiliły się po jego odejściu, aż doszło do regularnych polowań - w domu zabrakło żandarma, który wkraczał, gdy zabawy i gonitwy stawały się zbyt ogniste i rozpędzał towarzystwo.
Co najciekawsze - mały pyrtek Juzek w ramach ćwiczeń spuszcza Korkowi regularne bęcki
Niestety sytuacja zaognia się, jak na froncie - nie możemy pogodzić się z sytuacją, w której Mocia chowa się po szafkach nie wychodząc do jedzenia, picia, sikania, kupkania czy na pieszczoty - jest zastraszona, przerażona i zaścigana: gdy tylko wyściubi nos, Korek rzuca się na nią.
W poprzedni poniedziałek pozbawiliśmy Korka męskości, ale trzeba trochę odczekać, by poziom hormonów spadł wystarczająco; rozpylamy w domu kocie uspokajające feromony; myślimy o tym, by zrobić Korkowi "urlop" - oddać go na jakiś tydzień, dwa w zaufane ręce, by Kocia uspokoiła się a Korek przemyślał swoje postępowanie, bo oddaniu któregokolwiek z nich "na amen" nie ma mowy.
Pomysły?
--
Tylko w bajkach i w marzeniach dziewczynek książę podjeżdża majestatycznie na białym koniu - w prawdziwym życiu koń albo się potknie, albo zes*ra