Często ludzie słabo wykształceni próbują uchodzić za oczytanych i inteligentnych i używają słów, których znaczenia nie znają. Co tam znaczenia, często nie wiedzą jak się to słowo pisze. W poprzedniej firmie syn szefa, albo jak o sobie mówił - prezes, usłyszał kiedyś "de facto" i od tego czasu nie było praktycznie zdania, żeby nie użył tego wyrazu w rozmowie. Kiedyś wysłał maila, że każdemu kto się z szefem nie zgadza grozi "dekapitulacja". Koleś rok starszy ode mnie. Ćpun i alkoholik z wykształceniem, jak to określaliśmy, internetowym. Podobno na maturę nie poszedł bo był zbyt nawalony. No, ale ma zawód - syn szefa, więc takie błahostki jak wyksztalcenie to nie jego zmartwienie.
--
Chciałby nad poziomy człek, a tu ciągle niż.
Nie uciągnie pusty łeb, ciężkiej dupy wzwyż