JESIEŃ.
Mamy jesień — nietylko kalendarzową, ale rzeczywistą chłodną, słotną jesień. Mroźne ranki, dachy domów i parkany pokryte szronem o świcie świadczą, że z latem należy się pożegnać, jak z zarekwirowanym rondlem lub samowarem. Ho, ho! Lato prędko nie wróci!
Dnia 23 b. m. o godz. 10 m. 15 rano słońce przeszło ekliptykę w znaku Wagi i od tej chwili rozpoczęła się jesień astronomiczna.
Drzewa na plantach i w ogrodach miejskich stopniowo ogałacają się z listowia; szeleszczące łańcuchy zwiędłych, żółtych liści pokrywają ścieżki i place.
Przezorni ludzie przygotowywują się do tego snu zimowego, aprowizując się na gwałt, zakupując i robiąc zapasy, przedewszystkiem tłuszczów, które wkrótce staną się dla niemających odpowiedniej karty owocem zakazanym.
ŚMIERĆ SKUTKIEM UDERZENIA PARASOLEM.
Jak donoszą z Frankfurtu n. M., aktor tamtejszy, Artur Barki, otrzymał w czasie sporu uderzenie parasolem w oko, skutkiem czego w kilka godzin później zmarł. Sprawcy zabójstwa, należącego do lepszych sfer towarzyskich, nie zdołano jeszcze wyśledzić.
Ilustrowany Kuryer Codzienny, 26-09-1918
KOKOCINIEC. (ZEZNANIE NA ŁOŻU ŚMIERCI).
Zmarły niedawno mieszkaniec tutejszy 80-letni właściciel domu Osypka, zeznał na łożu śmierci, że w początkach grudnia roku 1900 zamordował swa żonę.
Była to swego czasu głośna sprawa. Osypkową znaleziono wówczas w pobliżu kolei nieżywą z 12 ranami w ciele. Wszelkie usiłowania w celu wykrycia sprawcy tego mordu były daremne. Urzędnik policyjny Kochlik. który padł w obecnej wojnie na polu walki, zwrócił wprawdzie podejrzenie na męża zamordowanej, ale Osypka wyparł się czynu, a dostatecznych dowodów Kochlik wyśledzić nie zdołał. W dodatku Osypka oskarżył Kochlika o fałszywe posądzenie. za co tenże skazany został na 8 dni więzienia, wskutek czego porzucił służbę.
Obecnie wykazało się, że jednak Kochlik miał racyę. Nic doczekał już jednak tej satysfakcyi. Zacięty zbrodniarz strzegł swej tajemnicy do końca i nie odpokutowawszy za winę swą na tej ziemi, stanął przed sądem Boga.
PAPROĆ JAKO SUROGAT MYDŁA.
Jedno z pism niemieckich podaje następującą, rzekomo wypróbowaną receptę na mydło. Trzeba nazbierać paproci, ususzyć ją i spalić; popiół przepuścić przez gęste rzeszoto a następnie mieszać z wodą dopóki nie powstanie gęsta masa. Z papki tej robi się potem kulki wielkości jaja kurzego i suszy na słońcu. Tak przyrządzone mydło nie psuje bielizny i zabarwia ja lekko na kolor jasno niebieski. Po wypraniu wydaje bielizna woń świeżą i przyjemną.
Dziennik Śląski, 26-09-1918
100lattemu.pl