„PANI X.”

W czwartek ubiegły Teatr Wielki po raz pierwszy wystawił sztukę Aleksandra Bissona „Pani X”.

Sztuka zbudowana wprawną ręką wybitnego pisarza w zupełności zasługuje na powodzenie, jakiem cieszyła się na wielu scenach europejskich, zanim zawitała do nas.

Treść sztuki autor zaczerpnął z życia, a że chwilami osiąga się wrażenie mało prawdopodobnej sensacji, to należy pamiętać o tym, że samo życie jest jedną wielką niespodzianką i częstokroć potrafi płatać takie figle, z jakiemi, według utartego mniemania, można się spotkać jedynie w literaturze nawskroś sensacyjnej.

Akt pierwszy, stanowiący coś w rodzaju prologu do trzech następnych, odrazu poddaje wątek treści i wprowadza widza w stan ciągłego oczekiwania. Z tego powodu sztuka staje się nader interesującą i nieprzerwanie przykuwa uwagę widza, pociągając go swą tajemniczością i pewną, jak nadmieniłem, sensacją w bardzo jednak dobrym gatunku.

Niezaprzeczenie jednak „Pani X" wiele skorzystała na tem, że została wystawioną w interpretacji tak dobrego i zgranego zespołu.

W pierwszym rzędzie należy się uznanie p. Urbańskiej, wykonawczyni roli tytułowej; rolę swą, rolę kobiety, która przez straszliwą ironję losu została wtrąconą na dno przepaści życia, która szuka zapomnienia w odurzaniu się eterem i opium, która jednak w głębi serca chowa najczystsze uczucie miłości macierzyńskiej, pani Urbańska wykonała z imponującym artyzmem i naturalną szczerością gry.

Pozatem na szczególne wyróżnienie zasłużył p. Batogowski, w roli Rajmunda, młodego, pełnego szlachetnych porywów entuzjasty. Również dobrze wywiązały się ze swych ról panie: Janicka (Rozalja) i Leszko (pani Varonne), oraz panowie: Dąbrowski (Fleurrot), Biernacki (Noel), Konarski (Larogne) i Ludkiewicz (Perissard). Chesnel p. Sozariskiego byt trochę nienaturalny i drewniany.

Całość stanowi rzecz bardzo dobrą, która powinna wśród inteligencji naszego miasta wywołać większe zainteresowanie i ściślej wypełnić salę, niż to miało miejsce na premjerze. C.

Ziemia Lubelska, 18-05-1918

100lattemu.pl