MYSŁOWICE. („ANTYCHRYST”).

Nie ma jeszcze upałów a już rodzą się najpotworniejsze plotki, z których najkapitalniejsza jest plotka o „antychryście”. Nietylko w Mysłowicach, ale we wszystkich sąsiednich powiatach opowiadają sobie ludzie różne dziwy o jakimś potwornym noworodku. Oto opowiadają sobie ludziska, że pewna żydówka (inni twierdza. że to koza była) powiła potwora półczłowieka i pół kozła. Noworodek ma rogi na głowie, dwoiste kopytka i ogonek i już biega i mówi. Plotka opiera się rzekomo na opowiadaniu ludzi, którzy podobno oglądali noworodka. I niewiasty opowiadają, że to prawdziwy „antychryst”.

Nie można a jednak było rozmówić się takim człowiekiem, który owego potworka rzeczywiście na własne oczy oglądał. Za to urząd stanu cywilnego i magistrat otrzymały wiele zapytań telefonicznych i piśmiennych z prośba o informacyę o noworodku. Oczywiście, że to wszystko fest bajką, bo w owym domu, w którym rzekomo pojawił się »antychryst«, znajduje się normalne dziecko kilkumiesięczne. Żyjemy w czasie różnych »ersatzów« i jakiś dowcipniś, zakpił sobie na temat połogów i niemowląt, a głupcy uwierzyli, że to prawda.

Dziennik Śląski, 02-05-1918

Z CHAOSU UKRAIŃSKIEGO.

Chaos staje się coraz większym, tem straszniejszym. Wiosna wielkiemi krokami idzie naprzód, a pola dworskie leżą odłogiem, lasy z dniem każdym nikną, a najwspanialsze materjały leśne idą na opał chat. Resztki zawodowych obór, Oldenbargów, Simenthalerów i Fryzów giną w brudnych, ciasnych szopach wiejskich, a stadne, źrebne klacze arabskie wożą przeładowane wozy drew do miasta. To, co jeszcze ocalało, rozsypuje się w gruzy, a z pozostałych gdzieniegdzie budynków folwarcznych niszczycielska ręka zrywa ostatnie belki lub ostatnie arkusze blachy cynkowanej na samowary do pędzenia wódki. I w miastach nie dzieje się lepiej.

Zarządy magistratów, przechodzące w ostatnich miesiącach z rąk do rąk, są bez grosza w kasie. Gospodarka miejska w zupełnym upadku; brak gotówki zupełny; banki bezczynne; handel nie istnieje, o ile nie brać pod uwagę gdzieś z kryjówek wydobytych przez spekulantów towarów sprzedawanych za bardzo drogie pieniądze oficerom austryjackim.

Z przerażeniem w przyszłość patrząc, widzi się setki i tysiące nowych, niewinnych ofiar, na które gdzie z zaułka czy płotu czeka ręka autochtonów i czuje się widmo takiego głodu, o jakiem jeszcze nikt niema pojęcia.

ŻYDZI GALICYJSCY REKWIRUJĄ W CZECHACH UBRANIA.

W południowych Czechach włóczy sic banda Żydków z Galicji, straszących ludzi, że w najbliższym czasie nastąpią rekwizycje ubrań i obuwia i że każdy będzie musiał oddać wszystko aż do jednego ubrania. Lepiej więc im sprzedać za tanie pieniądze. Na zapytanie, czy sami nie boją się tej rekwizycji odpowiedzieli, że na to mają „chochmes” (rozum).

Kurjer Poznański, 02-05-1918

100lattemu.pl