Se jestem na rynku obok zamku lubelskiego. Na placu zamkowym stoją namioty - muzyczka na żywo, pierdolenie. 'kościół uliczny' na tych namiotach napisali. "jezus oddał za nas życie, on mój zbawiciel' śpiewają. Ja stoję po drugiej stronie ulicy, czekam na autobus w stronę gawry. Podchodzi jeden menel, chce papierosa - masz. Podchodzi drugi, chce złocisza - masz. Trzeci chciał tylko ognia, ale 'nie z ręki' tylko on sam - masz. Czwarty głodny. Chodź, kupię ci żarcie, chuj w to, że mam trzy minuty do dyliżansu, ale popierdalam raźno do Novej i kupuję mu chleb i pęto kiełbasy.
Ja średnio wierzący, ale jestem przekonany, że piosenkami o jezusku świata się nie naprawi. 20 metrów mieli i mogli pomóc. Nie! Lepiej rozdawać ulotki i ewangelizować, niż pomóc. Sram na nich.
Już mi lepiej.
Ja średnio wierzący, ale jestem przekonany, że piosenkami o jezusku świata się nie naprawi. 20 metrów mieli i mogli pomóc. Nie! Lepiej rozdawać ulotki i ewangelizować, niż pomóc. Sram na nich.
Już mi lepiej.
--
46&2