Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Hyde Park V > Wazon i wazonik
bulcyk22
bulcyk22 - Wiekowy Bojownik · 6 lat temu

Żarliwym krętactwem zalatuje mi każde słowo Zbigniewa Ziobry. Nie od dziś zresztą. Pamiętam, jak 11 lat temu ten sam złotousty minister sprawiedliwości podczas aresztowania dr. G. triumfalnie wykrzykiwał na całą Polskę: już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie! Zdecydował o winie człowieka, zanim zaczął się proces. Kilka tygodni później na rozkaz Ziobry ABW weszła do domu Barbary Blidy, by ją zatrzymać. Chwilę potem Blida zginęła od kuli z pistoletu. Obecny prokurator generalny początki miał więc świetne – teraz rozkwita pełnym wazonem. Obok stoi mniejszy wazonik, ale też fajny. Patryk Jaki. Widzę go właśnie w telewizorze, jak ze swadą przemawia podczas konferencji prasowej: „zrobi się prawo i sprawa załatwiona”. Młody, ale luzak. Kamery nigdy go nie peszą. Lewą łapę trzyma w kieszeni spodni, bo widocznie swędzi go udo. Głowa go swędzi na pewno, bo prawą ręką się drapie. Co mówi? To samo, czyli oskarża Platformę Obywatelską, że skazała niewinnego człowieka. 18 lat przesiedział, na szczęście nastał Ziobro i go wypuścił. Teraz sąd oraz prokuratura muszą tylko potwierdzić, że słusznie. I o to chodzi w „reformie” wymiaru sprawiedliwości. Nowogrodzka locuta, causa finita. W wolnym tłumaczeniu na język polski: Jarosław Kaczyński postanowił, Julia Przyłębska zatwierdziła. Sprawa zamknięta. Ta sprawa, bo inna jakże pięknie się otwiera. Oto prokurator krajowy Bogdan Święczkowski rozsyła wszystkim prokuraturom „taryfikator kar” za określone przestępstwa gospodarcze. 10 lat – za szkodę, której wartość przekracza 10 mln zł, 7 lat za szkodę powyżej 5 mln zł, 5 lat za więcej niż 1 mln zł i trzy lata za więcej niż 200 tys. zł (podaję za „GW”). Prawnicy uważają, że „dokument” ten unieważnia część Kodeksu karnego. I co z tego? Skoro nie obowiązuje konstytucja, to po co nam jakiś kodeks?

Po stu dniach premierowania Mateusz Morawiecki przypomina zdarty papier ścierny (po angielsku tatty sand paper). Nic dziwnego. Chłop szarpie się z historią Polski jak Ślimak z niemieckim zaborcą. I cały czas musi kombinować, których wiceministrów wyrzucić z rządu, by dać im posady za większe pieniądze.

Beata Szydło jest jednak bardziej materiałowo odporna. Wciąż nawzajem się szanują, dlatego była premier jak mogła uhonorowała tę studniówkę Morawieckiego. Właśnie okazało się, że ponad 2 mln 380 tys. zł z dotacji Europejskiego Funduszu Społecznego wydała niezgodnie z przeznaczeniem. Zamiast, jak deklarował rząd, na szczegółowe zbadanie potrzeb osób niepełnosprawnych i ich rodzin – na kampanię antyaborcyjną. Może także na wielkie billboardy i samochodowe przyczepy z drastycznymi zdjęciami martwych płodów. Są one ustawiane przy szpitalach, ale i przedszkolach czy szkołach. Wszystkie te działania są niezgodne z przyjętą przez Polskę konwencją Rady Europy, tzw. antyprzemocową („odmowa zapewnienia usług w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego […] w tym bezpiecznej i legalnej aborcji, stanowi formę przemocy wobec kobiet i dziewcząt”).

U nas priorytetem wciąż są żądania biskupów – jak powszechnie wiadomo, PiS musi się z nimi liczyć, bo to Kościół nakręca wyborców. Najgorsze, że posłowie opozycji (a wśród nich posłanki oczywiście) też nie chcą zadzierać z katolickim klerem, więc podczas głosowań w Sejmie po prostu wychodzą z sali. Sumienia mają czyste, bo przecież nie głosowali przeciwko kobietom.

PS Od marca rząd PiS znacznie zmniejszył refundację na pieluchy dla niepełnosprawnych dzieci.

Stanisław Tym - polityka.pl

oiko
oiko - Superbojowniczka · 6 lat temu
Byłam kiedyś bardzo blisko Kościoła. Chodzilam na rekolekcje, na Oazę, na letnie obozy jeździłam, ba! w chórze (paskudnie, ale z pasją) co niedzielę i święto śpiewałam, na gitarze obrzydliwie brzdąkając, ogólnie wiarę miałam kwitnącą i gorącą, jak równikowa dżungla, i równie bezgraniczną, jak dla mieszkańca dżungli przystało.
Przyjechały w końcu pierwsze kopary. Ksiądz Maciej, nazwijmy go dobrym imieniem, starał się wszczepić młodemu ludkowi święte przekonanie, że dzieci poronione w jakikolwiek sposób do nieba za Chiny nie pójdą, bo oczyszczone nie zostały. Z czego? Ano ze smiertelnego Grzechu Pierworodnego. Że matka, pod żadnym pozorem, nie może wybrać swojego życia, w przypadku zagrożenia, musi je poświęcić, jeśli taka wola boża, mąż jej takowo powinien dziękować, jeśli umrze i ona, i nienarodzone dziecięcie, bo wszystko odbyło się według Planu Bożego.
Głupia Baśka zaczęła zadawać pytania, niewinne i dziecięce: No ale jeśli obumiera płód, to w czym on winny? I dlaczego do tego nieba nie idzie, skoro taka była wola boża? Dlaczego matka musi sie poświęcić i umrzeć, przecież jeśli jabłonka (głupie, pamiętam do dziś, działka rodzicowa chyba nie tak zareagowała z młodym ciałem, jak myśleli) wyda owoce, które gniją i mogą zaatakować jabłonkę, jaki sens jest w ścinaniu drzewa, które pozbawione chorych owoców w przyszlym roku da zdrowy plon (wiem, wiem, ale idealistka byłam jeszcze gorsza, niz teraz)? I dodam, że byłam j e d y n y m dzieckiem, które w ogóle takie pytania stawiało, otwarcie, co zaowocowało (nie wiem, czy zgnile) wywalaniem mnie za drzwi katechezy, konsekwentnym i stanowczym, dopóki...
...Budowano nowy kościół. Co niedzielę nawoływał proboszcz z ambony, na datki, na pomoc, na materiały budowlane, brat udzielał się jak mógł, czyli co sobotę dzwonił budzik, a brat szedł na budowę. Do jednej Soboty. W tę Sobotę brat nie wrócił na obiad. Nie wrócił o piątej po południu, mama mocno zaniepokojona poszła na budowę, gdzie poinformowano ją, że jej syn miał wypadek. W sumie nie wypadek, zawieziono go do szpitala, i tyle go widzieli.
Na budowie kościelnej były głębokie wykopy. Brat wszedł do dziury, bo tak trzeba było. Zawaliła się ziemia, przygniotła brata. Strzaskana noga, gips do pasa przez sześć miesięcy, przez następny rok bujanie się ze śrubami, zanik mięśni, stracona praca, długa i nieskuteczna rekonwalescencja...
Do tej pory słyszę płacz mojej mamy, kiedy wróciła z plebanii, w niedzielę (dzień po wypadku) i usłyszała od proboszcza "Ależ proszę pani, przecież żadnego wypadku nie było"...

Minęło trzydzieści lat. Nadal jestem wierzącą osobą, wychowałam się w katolicyzmie i nie mogę sobie pozwolić na ateizm, przez moje prywatne powody. Na równi nie mogę pozwolić mojemu dojrzałemu "ja", na obrzydliwe gierki, które nic a nic się od trzydziestu, a może dwóch tysięcy lat nie zmieniły.

Mam ciężko niepełnosprawne dziecko i pierwsza wyskoczę z pięścią, biczem, albo maczugą, jeśli ktoś stwierdzi, choćby tylko przypadkiem, że dziecko płaci za winy ojców, matek i pociotków. Przyłożę z nieukrywana przyjemnością każdemu, kto mniej lub więcej skrycie nawołuje do absolutnego zakazu aborcji. Przy czym zwolenników (zakazu oczywiście), gorąco namawiam na instruktażowe wakacje w Toskanii.

Najbardziej w tym całym moim poprzemyśliwaniu zasmuciło mnie to, że jeden z trzech księży z prawdziwego powołania, dzięki którym nadal jestem wierząca (a nadal uznaję to za przywilej), ta gorąca osoba, która dyskutowała ze mną na parzące tematy i potrafiła ułagodzić młodą myśl, bo sama otwarta na dyskusję, która została oddalona z parafii, bo zbyt przyjazna dzieciom (bez podtekstów, bo akurat tu ich nie było), przestała być taką, ale za to zrobiła karierę eklezjastyczną.

A do tego w 80-89 byłam konkretnie uświadamiana, tak w kościele, jak i poza nim, jaką jedyną i słuszną drogę powinny przyjąć wszelakie słuszne drogi prowadzące do jedynej słusznej Polski...


Kościół to potęga. A ja do dziś jestem rozbitkiem.



--
https://www.facebook.com/lunaefragmenta/?ref=bookmarks
Forum > Hyde Park V > Wazon i wazonik
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj