Znajomy ma w górach chałupkę - stary budynek, jakąś godzinę marszu od drogi na polanie w lesie. Sam od paru lat nie może z niej korzystać chętnie udostępnia ją znajomym. W tym roku czas między świętami a nowym rokiem imprezowąły tam progenitura gospodarza, moja oraz kilku innych znajomych. I ja w charakterze pełnoletniego opiekuna. Młodzi nie byli tym zachwyceni ale jakoś dawali radę...
Po przyjściu na miejsce zdziwiło nas trochę, że na drzwiach do chałupkę i drewutni nie było kłódkek tylko skoble, ale wewnątrz porządek więc nas to nie ruszyło.
Aż tu, przed południem w Sylwestra niespodzianka: do sieni pakuje się kilku, na oko dwudziestoparoletnich facetów i zaczyna otrzeć ryja na moich podopiecznych. Wkraczamy więc do akcji i wyjaśniam, że jako krewni i znajomi właściciela jesteśmy tu za jego wiedzą i zgodą. W odpowiedzi słyszę, żebym nie opowiadał bzdur bo, to jest przecież baza "Śląskiego Klubu Przetrwania i Przygody" i właśnienie będą tu mieli surwiwalowego sylwestra. Moja propozycja wyjaśnienia tej kwestii z pomocą Policji trochę studzi atmosferę - na tyle, że dostałem telefon do "Prezesa" . Po drugiej stronie odzywa się jakiś cwaniak, który po dłuższych kręceniach przyznaje się, że z kolegami we wrześniu "zajęli opuszczony budynek". Jakoś ich nie zdziwiło, że chałupkę utrzymana w dobrym stanie - nawet z podciągniętym prądem... Po prostu sobie "zajęli"!
Co ciekawe, nazwę też chyba sobie "zajęli" bo w sieci rzadnego "Śląskiego Klubu Przetrwania i Przygody" nie znalazłem...
Po przyjściu na miejsce zdziwiło nas trochę, że na drzwiach do chałupkę i drewutni nie było kłódkek tylko skoble, ale wewnątrz porządek więc nas to nie ruszyło.
Aż tu, przed południem w Sylwestra niespodzianka: do sieni pakuje się kilku, na oko dwudziestoparoletnich facetów i zaczyna otrzeć ryja na moich podopiecznych. Wkraczamy więc do akcji i wyjaśniam, że jako krewni i znajomi właściciela jesteśmy tu za jego wiedzą i zgodą. W odpowiedzi słyszę, żebym nie opowiadał bzdur bo, to jest przecież baza "Śląskiego Klubu Przetrwania i Przygody" i właśnienie będą tu mieli surwiwalowego sylwestra. Moja propozycja wyjaśnienia tej kwestii z pomocą Policji trochę studzi atmosferę - na tyle, że dostałem telefon do "Prezesa" . Po drugiej stronie odzywa się jakiś cwaniak, który po dłuższych kręceniach przyznaje się, że z kolegami we wrześniu "zajęli opuszczony budynek". Jakoś ich nie zdziwiło, że chałupkę utrzymana w dobrym stanie - nawet z podciągniętym prądem... Po prostu sobie "zajęli"!
Co ciekawe, nazwę też chyba sobie "zajęli" bo w sieci rzadnego "Śląskiego Klubu Przetrwania i Przygody" nie znalazłem...