Ateki policyjne pojechały zdejmować kradzieja bankomatu. Skutek - nie żyje jeden atek, trzech rannych, do piachu poszedł też przestępca. Sypią się słowa współczucia dla rodziny policjanta, a ja chciałbym jednak zadać pytanie - kto odpowiada za tak fatalne przygotowanie akcji? Bo skoro jadą dwa oddziały, czyli 12 uzbrojonych po zęby chłopa przeciw jednemu, a ten zdejmuje czterech, w tym jednego definitywnie, to coś tu jest nie tak. Ponoć policyjni podeszli do drzwi, a wtedy "bandyta, bez żadnych skrupułów otworzył ogień". To jak oni szli? Jak ten pukający do drzwi w hotelu z pierwszej części Psów? Bo bandyta, jak zobaczy czarnucha w pełnym uzbrojeniu, to się posra ze strachu? Na co liczyli?
https://www.tvn24.pl/strzelanina-pod-wroclawiem-nie-zyje-policjant-i-napastnik,795462,s.html
https://www.tvn24.pl/strzelanina-pod-wroclawiem-nie-zyje-policjant-i-napastnik,795462,s.html
--
Powiedz "nie" narkotykom? Jeśli zacznę z nimi rozmawiać, to znaczy, że już powiedziałem "tak".