:thurgon czekaj, który proponował 70% dochodowego?

:szatkus Ogólnie razemowcy proponują nawet 75% A ja lubię czytać i Razemowców z ich Szwecją i Norwegią, jak i Korwinistów z ich Liechtensteinem i Szwajcarią.
Jedni i drudzy to teoretycy patrzący na świat pod kątem 6 dużych miast. Jedni i drudzy powinni poprowadzić spożywczak na jakiejś wiosce przez 7 dni w tygodniu po 14 godzin

:Fiol78 mógłbyś mi jednak wyjaśnić, skąd Ci się wzięło że w Polsce mamy degresywną skalę podatkową?

Pracownika se zatrudnił, bo mu się robić nie chce, prywaciarz ebany

:thurgon ale te 75% to od 500k. Zdecydowanie powyżej kwoty, którą podałeś.

:thurgon , tylko, że argumentami na temat podatków można tak manipulować, że każdy ma rację i nikt nie ma racji, tak jak ze sprawiedliwością - każdemu tak samo, każdemu proporcjonalnie, każdemu według potrzeb czy każdemu według zasług?

Dla kontrastu mógłbym dać swój przykład, gdzie ponoszę prawie zerowe koszty działalności, ale dlaczego mam płacić jeszcze większe podatki (teoretycznie, zakładając, że płacę w Polsce), skoro prowadzę bardzo konsumpcyjny styl życia więc de facto i tak płacę więcej w VAT? Co prawda trochę to bezczelne, bo każdy by chciał. Ty bezpośrednio zatrudniasz ludzi, ja robię to pośrednio, bez wątpienia dużo więcej tego VATu wnoszę niż wygeneruje jakiś przedsiębiorca - może więc powinienem mieć jakieś ulgi z tego powodu. Jednak z pewnością znajdzie się firma, która więcej robi dla społeczeństwa niż Ty i ja, więc czemu by jej jeszcze nie obniżyć? Wydaje mi się więc, że argumenty o jakiejś użyteczności społecznej rozmywają się w morzu indywidualnych przypadków a na tym gruncie trudno dojść do konsensusu.

Sam fakt podstępnego podwyższania podatku jest karygodny, szczególnie w kontekście obietnic nie podwyższania podatków. Ale rozpatrując to na gruncie % to obiektywnie można stwierdzić, że wówczas będzie "po równo", przynajmniej w ujęciu procentowym. Można by powiedzieć, że tak będzie sprawiedliwie. Można też oczywiście twierdzić, że sprawiedliwie było jak było, albo byłoby gdyby bogatsi płacili mniej, bo mają więcej zasług. I każdy miałby rację i zawsze by znalazł się ktoś pokrzywdzony.

:yoop nie chce mi się liczyć, ale zdaje się, że ktoś zarabiający na zleceniu 2000 odprowadza więcej niż ktoś z działalnością zarabiający 10000 (już nawet nie mówiąc o wrzucaniu różnych rzeczy w koszta). Oczywiście procentowo. Może o to mu chodzi.

:szatkus Ale czej, bo chyba nie kumam. Jakiej kwoty?

:nevya - ja zwyczajnie uważam, że jak weźmiesz wszystko co oddajesz państwu na opiekę nad Tobą i resztą społeczeństwa - to spokojnie wyjdzie ci tego 70% we wszelkiej maści podatkach. Nie uważam żeby to było mało.
Wątpię żebym kiedykolwiek obracał milionami, o miliardach nie wspominając nawet, ale też nie uważam, że jest fair żeby tym ludziom od tak zajebać 70%. Średnio łączy mi się to z jakąkolwiek równością i sprawiedliwością.

:yoop Zapewne chodzi o powszechne zakładanie jednoosobowej działalności gospodarskiej przez specjalistów i osoby uprawiające "wolny zawód". 19% podatku+możliwość odliczenia kosztów od podatków kosztów+najniższy ZUS faktycznie składają się na degresywną skalę podatkową.

:thurgon no, z przykładu.

:szatkus W przykładzie wychodzi około 5% więcej według ich tabelki czyli 23% zamiast 18% (mowa o dochodowym).

:thurgon mniejsza z tą ich tabelką, ale sytuacja jak osoby zarabiające 20k i 80k płacą prawie taką samą stawkę też nie jest sprawiedliwa.

:LordKaftan ale działalność może założyć każdy i ten sposób rozliczania nie zależy od tego ile się zarabia.

:szatkus

Dla mnie egalite łączy się z równym obciążeniem.

- W ogóle nie powinno się płacić dochodowego od minimum socjalnego - bo to chore.

Wyżej może być jakaś progresja oczywiście. Chodzi mi o to, że mało kto uznaje za uczciwe oddawanie więcej niż 33% swojej pensji. Generalnie bariera 50% to, co już pisałem - bariera psychologiczna, stwierdzona klinicznie. Nie ważne o jakie dobro chodzi - jeżeli się z kimś dzielisz, to za granicę uczciwego podziału uznasz maksymalnie połowę, powyżej czujesz się pokrzywdzony.

A mówimy o samym dochodowym. W tych rozmowach często pomija się resztę danin i to jest chujowe. Bo czemu dochodowy traktować osobno? A co z Zusem i Vatem?
Jeżeli podliczysz to wszystko to właśnie wtedy wychodzi Ci, że tak naprawdę dzielisz się ze społeczeństwem 60-70% wszystkiego co zarobiłeś. Ludzie generalnie nie podliczają tego patrząc w słowo "dochodowy" jak w ołtarz.

dodam tylko: "nie ma żadnej po temu podstawy prawnej, aby przyjąć masochistyczną zasadę, że strony powinny zawsze regulować swoje stosunki cywilnoprawne w sposób najbardziej dla fiskusa korzystny".

:yoop Nie chodzi o to czy można, czy nie można, chodzi o rozpowszechnienie. Sprzątaczka, sprzedawca, pakowacz, pracownik "na taśmie" raczej nie założy własnej firmy, w przeciwieństwie do np. grafika, czy lekarza.
Może chodzi o coś innego, ale ja tak to widzę.

:yoop zależy. Znaczy nikt nie zabroni Ci otworzyć działalności przy niskich przychodach, ale ZUS jest liczony jakbyś zarabiał średnią krajową.

:thurgon jedna rzecz na raz. Poza tym ZUS jest nie do ruszenia, trzeba go powoli rozbrajać, ale nie da się go jakoś sensownie zredukować tak o.

Pogląd na podatek od wysokich dochodów zależy od perspektywy. Jak patrzysz z poziomu jednostki to jest ujnia z grzybnią, bo rząd zabiera więcej kasy. Z punktu widzenia ekonomii to ma sens o ile te dodatkowe pieniądze pójdą na coś sensownego.

A mogą się zbliżać złote lata dla ściągania podatku z etatowców:

"Dlaczego pokolenie zwane Millenialsami boi się inwestowania w akcje? Dlaczego nie garnie się do zakładania firm? Dlaczego woli popijać sojową latte na etacie, trzymając pieniądze na lokatach? Odpowiedzi przychodzą od twórcy terminu „Millennials” oraz analityków z Credit Suisse."

https://strefainwestorow.pl/artykuly/badania/20171116/millenialsi-ryzyko

:szatkus Ja bym się nawet zgodził. No powiedzmy na maks 50% od naprawdę, naprawdę najbogatszych. Z jednym zastrzeżeniem - pieniądze zebrane w ten sposób idą do ZUS na obniżenie comiesięcznych świadczeń. System w którym koszt pracownika to 40% tego co ten pracownik dostaje do łapy....

:thurgon nie mam na to obliczeń, ale nie wydaje mi, żeby było wystarczająco dużo zarabiających, żeby obniżyć te składki jakoś znacznie.

:szatkus Sęk w tym, że ten system ktoś musi zacząć ruszać powoli, a nie szturchać go kijem. Stety, niestety. Brak pomysłu w tym względzie u wszystkich partii i sprytne jego omijanie jako "niebezpiecznego" też mnie drażni.

:thurgon bo to jest problem na kolejne 50 lat. Wtedy rządzący będą sobie siedzieć na rządowych emeryturach, więc po co się męczyć?

Z drugiej strony powstał OFE. To był krok w dobrą stronę, ale jak widać rządzącym przeszkadzał.

:szatkus Tya, tylko niech mi żaden politykier nie pieprzy frazesów o solidarności społecznej i Szwecji jawnie omijając ZUS jako temat tabu. Tekstu "koszty pracy na tle Europy są w Polsce niskie" nawet nie komentuje. Powołują się na te procenty, które chcą - omijając sprytnie siłę nabywczą pieniądza i kwotę zwolnioną. Idealiści psia ich mać.

:calamardo
O dwa lata za późno. Ja się zwinąłem na koniec października 2015. I nie żałowałem ani razu, jak do tej pory.

:thurgon a to akurat zabawne, bo np. w Szwecji to procentowo wyrażone koszty pracy (przy płacy poniżej średniej krajowej) są, zdaje się, niższe niż w Polsce (taki wykres gdzieś tam widziałem). W okolicach średniej doganiają nasze, a potem są już wyższe. No, ale jaka tam jest średnia... I nie ma ustawowej płacy minimalnej.
Ot, taka ciekawostka.

:thurgon ale koszty pracy liczy się bezwzględnie. Zagranicznego inwestora nie interesuje jaki procent idzie do ZUSu tylko ile kosztuje pracownik.

:szatkus a co z lokalnymi pracodawcami? I przede wszystkim - z pracownikami?

:gen_italia sorrry, zagraniczni mają więcej kapitału

No i co z tego, jak tu nie przyjdą?

:gen_italia czemu nie?