Mój ukochany klon jesionolistny zagląda w okno pokoju soczystą zielenią. Na podwórku i na polach za płotem świeża, zielona trawa i krowy nad nią pochylone. Krzewy forsycji kipią chlorofilem i w ogóle całe nadwigierskie leśne przedpokoje jakby wytapetowane najpiękniejszym kolorem świata – kolorem nadziei. Nie pamiętam takiej jesieni na Suwalszczyźnie… Obok stołu, przy którym pracuję, 17-letni piesek Maciejko leży sobie spokojnie na seledynowym kocyku i pilnuje, żebym głupot nie pisał. Widać cała przyroda się nade mną zlitowała i chce mi ulżyć. Nie da się, nie da. Z politycznych łbów wciąż leje się zardzewiała ciecz. Wszyscy stoimy po kolana w ryżym zatęchłym błocku – także ci, którzy sobie z tego nie zdają sprawy i myślą, że biorą borowinową kąpiel w Ciechocinku.

Jakiś umysłowy orzeł laskowy szuka nowego miejsca dla swojego rozkładanego taboretu. Upaństwowił zatem plac Piłsudskiego, bo zapomniał, że Warszawa jest stolicą państwa. Wróżę, że wkrótce plac zostanie otoczony płotem i podwójnym kordonem policji. Nawet prezydent Duda nie podskoczy. Instytut Pamięci Narodowej podejmie zaś mozolne prace, by naprawić błędy poprzedniego rządu i ustalić imię oraz nazwisko Nieznanego Żołnierza. Stąd zapewne o 100 mln wyższy budżet instytutu na przyszły rok, czyli 400 mln. Polska Akademia Nauk dostanie pięć razy mniej.

Na wszelki wypadek, gdyby IPN ze swoimi ambitnymi celami sobie nie poradził, posłowie PiS, sami z siebie, bez udziału prezesa, proponują powołanie Instytutu Solidarności i Odwagi, czyli ISIO. Cel? Upamiętnienie i uhonorowanie osób zasłużonych dla Narodu Polskiego w latach 1917–90. To oficjalnie, a nieoficjalnie Orwell się kłania i Wielki Brat, który zmienia przeszłość. Ustawa jeszcze nawet nie weszła pod obrady Sejmu, ale już wiadomo, że ISIO dostanie z budżetu 75 mln zł. Instytutem ma dowodzić wicepremier, minister kultury Piotr Gliński. Nie wiem, jak sobie da radę, skoro przez dwa lata nie miał czasu, aby pójść do teatru czy do kina. Nie ukrywa tego, jest po prostu zarobiony niczym kornik drukarz.

Polacy – aż 70 proc., a więc i część suwerena – nie mają zaufania do władzy ustawodawczej. W Sejmie muszą więc zajść istotne zmiany. Na prośbę Marka Kuchcińskiego Straż Marszałkowska zostanie odziana w nowe paradne mundury i wysokie buty z cholewami. U pasa zawisną im szable, którymi będą salutować marszałkowi przed każdym rozpoczęciem obrad. Apartament chirurga znajdzie się na zapleczu, a dyżurny poseł szybko pozbiera odcięte kawałki nosów i uszu.

Tak sobie szydzę i dworuję dla pokrzepienia serc. Ale przyznaję, czasami się zastanawiam, czy to ja jestem głupi czy oni. Obstawiałbym to pierwsze.

Pani Magda weszła do kościoła św. Brygidy w Gdańsku, by zobaczyć budowany tam największy na świecie bursztynowy ołtarz. Kupiła obowiązkowy bilet wstępu, a wtedy kasjerka podała jej kartkę, prosząc o PESEL oraz podpis. Kartka zainteresowała wchodzącą do tego stopnia, że ją przeczytała. Okazało się, że to lista osób popierających zakaz aborcji. Pani Magda jej nie podpisała, ale próbę oszustwa skomentowała na Facebooku. Dla Onet.pl o sprawie wypowiedział się proboszcz św. Brygidy: „Takie listy z podpisami wystawiane są we wszystkich kościołach. Mogę podziękować autorce wpisu, że zwróciła uwagę na problem zabijania nienarodzonych dzieci. To jest tutaj najważniejsze”. Nie, nie to jest najważniejsze. Ani to, ile głosów przeciwko aborcji zostanie zebranych i przedstawionych w Sejmie. Wiem jedno – cała ta lista będzie funta kłaków niewarta. Te dwa lata też.

***

Zapraszamy na retrospektywną wystawę rysunków Stanisława Tyma – Muzeum Karykatury w Warszawie, ul. Kozia 11, do 26 listopada.

Stanisław Tym - polityka.pl