Wiecie, że w Londynie jest wegańska restauracja, że tak fonetycznie napiszę, "Templ of sejtan"? Wiedziałem, że musi być w tym jakieś drugie dno Co prawda nie chodzi o tego "sejtana", a o wegańską imitację mięsa - seitan. No właśnie. Ostatnio sporo eksperymentuję z żarciem, więc pomyślałem, że co mi szkodzi zrobić tę "sztuczną kaczkę" i samemu się przekonać czy to rzeczywiście tak dobrze imituje mięso. Żeby nie było, nie przechodzę na weganizm Najprostszy seitan wykonany jest głównie z mąki, wody i smaku czego tam się chce dodać ( gotuje się go w wywarze, który nadaje ostatecznie jakiś smak ). Są różne warianty, ale generalnie tak się to robi. Mąka z wodą, zrobić z tego kulę ciasta i zalać zimną wodą, nakryć i zostawić na 4-8 godzin ( a najlepiej na noc ), by uwolnił się gluten ( seitan nie jest dla bezglutenowców ). To właśnie gluten sprawia, że podobno seitan ma konsystencję mięsa, najbardziej zbliżoną do konsystencji mięsa kaczki. Niestety nie zrobiłem zdjęć przed namoczeniem. Po namoczeniu trzeba usunąć wodę i wymiętosić ciasto niczym cycka starając się pozbyć jak najwięcej wody i doprowadzić to do w miarę trwałego i lepkiego tworu. Potem uformować małe szatanki w dowolnym kształcie. Niektórzy formują kształt części kurczaka/kaczki jak skrzydełka, udko itd. Ja postanowiłem podświadomie uformować kształ kupy
W między czasie zrobiłem wywar, który w moim przypadku bazował na przepisie miso. Całkiem niezły, można go później zamienić w sos. Szatanki trzeba w gotującym wywarze zanurzyć i pozwolić pogotować się i nasiąknąć jakimś smakiem, co by mąki z wodą nie wpie*alać
Po mniej więcej 30 minutach można je wyłożyć, nadal będą nieco lepkie więc lepiej wyłożyć je na naoliwioną powierzchnię ( lub coś non-stick ), wysuszyć i jeśli nie planujemy jeszcze teraz ich skonsumować, to do lodówki ( tam nadal mogą być zanurzone w wywarze, mogą tak leżeć do tygodnia ).
Później możemy je usmażyć i wypitrasić w "panko breadcrumbs" itd. Na razie się chłodzą
Tak, wiem że wygląda to "gówniano". Ot taki mały eksperyment i zawsze jakiś argument w dyskusji z weganami ( o ile dyskusja jest w ogóle możliwa ).
, bo z małżonką dzisiaj mi 6 lat (s)pożycia mija Szatany zrobiłem bo czekam na strawberry gateau i się spóźniają z dostawą.
W między czasie zrobiłem wywar, który w moim przypadku bazował na przepisie miso. Całkiem niezły, można go później zamienić w sos. Szatanki trzeba w gotującym wywarze zanurzyć i pozwolić pogotować się i nasiąknąć jakimś smakiem, co by mąki z wodą nie wpie*alać
Po mniej więcej 30 minutach można je wyłożyć, nadal będą nieco lepkie więc lepiej wyłożyć je na naoliwioną powierzchnię ( lub coś non-stick ), wysuszyć i jeśli nie planujemy jeszcze teraz ich skonsumować, to do lodówki ( tam nadal mogą być zanurzone w wywarze, mogą tak leżeć do tygodnia ).
Później możemy je usmażyć i wypitrasić w "panko breadcrumbs" itd. Na razie się chłodzą
Tak, wiem że wygląda to "gówniano". Ot taki mały eksperyment i zawsze jakiś argument w dyskusji z weganami ( o ile dyskusja jest w ogóle możliwa ).
, bo z małżonką dzisiaj mi 6 lat (s)pożycia mija Szatany zrobiłem bo czekam na strawberry gateau i się spóźniają z dostawą.
--