Wakacje się zbliżają, czas decyzji urlopowych nadchodzi nieubłaganie. Bułgaria jako cel letnich wojaży kusiła naszych rodaków również przed wojną. A tak to biura podróży reklamowały swoje propozycje. Ten folder pochodzi z 1936 roku.
Spędź miesiąc nad Morzem Czarnem. Kto bogatemu zabroni miesięcznego urlopu?
Można było wybrać z dwóch możliwości. Albo na tam jedziemy pociągiem do Bukaresztu, w stolicy Rumunii nocleg i następnego dnia zwiedzanie miasta autokarem. Ba, kolejny dzień to czas do dyspozycji uczestników. Z Bukaresztu nad Dunaj, do Giurgiu i tam przeprawa do Ruszczuku. O ile Giurgiu pozostało Giurgiu po dziś dzień, o tyle na Ruszczuk współcześnie mówimy Ruse. Dziś oba miasta łączy most, wtedy przeprawa była promowa. Z Ruszczuku już prosto do Warny i dwa tygodnie słodkiej laby. Wspomniane dwie możliwości dotyczą sposobu powrotu do kraju. Dla bogatych przewidziano powrót statkiem do Budapesztu i dopiero z Budapesztu pociąg do Polski. Nieco ubożsi wracali pociągiem przez Bukareszt.
A w cenie wycieczki zapewniano i nie zapewniano:
Z 1937 roku pochodzi przewodnik turystyczny po Warnie z prawdziwego zdarzenia
Nie tylko zdjęcia, ale i zbiór podstawowych informacji, praktyczne wskazówki etc. Przykładowe ceny też się znalazły.
Kolaż fotografii (muszę przyznać, że jakoś bardzo to się tam nie zmieniło)
I dalsza część szczegółowych informacji, mających strudzonemu ciężkim rokiem pracy turyście ułatwić letnią regenerację.
A jesienią też jest pięknie
I rewers okładki
Oryginalne rozmiary plików w szaffie. Źródłem zdjęć jest Biblioteka Narodowa, która owszem wyraża zgodę na publikację, rozpowszechnianie i tak dalej. A swoją drogą, to ten folder z 1937 mam w domu. Mój osobisty ojciec wyszperał to gdzieś w bebechach ambasady i przyniósł "bo chyba ci się spodoba" No, miał rację
& :szufla
--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.