W województwie śląskim (nie tylko, ale tam głównie) do strajkujących szkół przyjeżdżała policja robiąc "rozeznanie" i pytając o przebieg protestu i jego "prowodyrów". Oficjalnie policja nie komentuje. Odsyłają od paca do pałaca i nikt nic nie wie. Policja tylko przeprowadzała "wizyty opiekuńcze" i przeprowadzała wywiad w terenie, pytając o organizację strajku np. panią sprzątaczkę, bo o godzinie, kiedy się pojawili dzień przed planowanym, już tylko sprzątaczka była obecna. Dyrektorzy szkół otrzymywali też maile, w których były pytania o listę strajkujących nauczycieli.
--
Powiedz "nie" narkotykom? Jeśli zacznę z nimi rozmawiać, to znaczy, że już powiedziałem "tak".