Ja miałem do czynienia, nie polecam
Pierwsza przykra niespodzianka spotkała mnie zaraz po przylocie, wynajęty samochód miał na mnie czekać zaraz po wyjściu z terminala. Nie czekał. Musiałem złapać taksówkę, której kierowca oczywiście ni w ząb nie znał angielskiego. W sumie mu się nie dziwię, w rodzinnym Pakistanie, czy skąd on tam pochodził (pewnie rodowity francuz
) raczej angielskim się nie posługiwał. Ja niestety po hiszpańsku potrafię tylko "siempre como culebra", który to tekst zapamiętałem z Terminatora 2 z niemieckim dubbingiem, nagranego na VHS-ie z, bodajże, Pro 7, oraz "Carramba" z Profesora Gąbki (od biedy od Barta Simpsona). Enyway, po 10 minutach jakoś się dogadaliśmy i ten zacny dżentelmen zawiózł mnie do siedziby firmy.
No i drugi zonk! Moja Multipla, przy tym co tam na mnie czekało wygląda na miss dwudziestolecia wśród samochodów. Ale uj tam, nauczyłem się, że w przypadku aut wygląd to nie wszystko. Otwierając drzwi, uderzył we mnie taki smród, że nawet onuce lasowego po całodniowym liczeniu robaków i wiewiórek byłyby niczym zapach fiołków o poranku. Ja jak to ja, dwadzieścia lat na wsi zahartowało moje nozdrza do tego stopnia, że praktycznie mi ten smród nie przeszkadzał. Taka umiejętność jest przydatna w codziennym życiu, niestety przeszkadza w osądzie czy już czas na kąpiel, czy jeszcze może pochodzę tak z trzy dni.
O czym to ja? A tak, żona niestety to co innego, od razu puściła pawia.
Przemilczę również fakt prawie pustego baku i poprzepalanych bezpieczników.
Ale jak chcesz, to ryzykuj