Do kogo ci wszyscy politycy różnych opcji tak gardłują w tych wszystkich telewizjach? Nie rozumiem tego, bo przecież nie do obywateli, czyli suwerenów tego państwa, którzy i tak nie maja jakiegokolwiek wpływu na ich obecne i przyszłe decyzje. Nadają znamiona dyskusji deklamowaniu własnej woli. Z kim dyskutują? Bo przecież nie z obywatelami. Czyżby za pośrednictwem stacji telewizyjnych rozmawiali ze sobą? Nie łatwiej by było spotkać się osobiście i ustalić wszystko na miejscu bez zawracania głowy suwerenom tego państwa, którzy i tak nie mają żadnego wpływu i mieć nie będą?
--
"Jesli potrafisz zadać własciwe pytanie - odpowiedź pojawia się samoistnie", Sin-Itiro Tomonaga.