jeśli reszty przedmiotów uczą tak jak techniki z podręcznika, który wpadł mi dziś w ręce:https://sklep.nowaera.pl/sklep/produkt/117433/1755/zajecia-techniczne/technika-w-praktyce-podreczniki-wieloletnie/klasy-1-3/technika-w-praktyce-zajecia-elektryczno-elektroniczne.html

Byłoby fajnie, gdyby to był przedmiot "Historia techniki do roku 2000, ale teraz już z tego nie korzystajcie bo umrzecie".
Niestety prezentacja kończy się w najlepszym miejscu książki. Dalej są, między innymi, opisy telewizorów kineskopowych, plazmowych, supernowoczesnej technologii HD, schemat instalacji elektrycznej rodem z lat osiemdziesiątych, karty SD 512MB i prognoza, że w 2020 roku upowszechnią się żarówki LED

wydanie z 2016

Książki są dostosowane do sprzętu w szkołach.

To wydawnictwo powinni podpalić i zrównać z ziemią, a nie gimnazja. W podręczniku do polskiego takie baboły znalazłam, że mi oczko się odlepiło. O fizyce do 1. gimnazjum nie wspominając - informacja, że zawieszony przedmiot o wadze 1kg działa na "zawieszadełko" (chyba sznurek był, ale głowy nie dam) z siłą 10N (nie około 10 i nie na ziemi - tak po prostu) mnie rozbiła. Zwłaszcza że nie wyjaśniono, dlaczego

Z drugiej strony niektóre podręczniki uaktualniają co roku i nie można używać starych...

Wybierzcie mnie na polityka do MENu. Jak każdy szanujący się minister edukacji zrobię rewolucję. Każę stworzyć system informatyczny, w którym będą wszystkie podręczniki. Do każdego przedmiotu. Dostęp do podręczników w sieci miałby każdy nauczyciel i uczeń. Aktualizacja podręcznika nastąpiłaby bez konieczności wytrzebienia lasów i przedrukowywania makulatury. Ekologia. Każdy uczeń, od razu po zmianie programu, miałby dostęp do nowej wersji podręcznika. Koniec z drenowaniem portfeli rodziców na początku roku szkolnego. Koniec z obowiązkiem dźwigania ciężkiego plecaka. Gdy w sali jest projektor to książkę można nawet wyświetlać na ścianie. Uczyć się można z komputera, tableta, smartfonu, wydrukowanych na własnej drukarce kopii. Dla zabezpieczenia przed awarią systemu, w każdej szkole na początku roku, dyrektor otrzymywałby komplet podręczników papierowych. Jak system pada to nauczyciele robią skany książek i wysyłają do uczniów. Na maila.

Ale popłynąłem...

:jez_z_lasu no, niczym szkale domy - od 4 lat walczę o rzutnik w sali polonostycznej, pracuję na starym kompie, a głośniki przytargałam z domu, szkolenia na programach, które miały służyć nauczycielom na lekciach, podczas których uczeń ma własny tablet, przeszliśmy , hmmmm, 6 lat temu?....policzę do 100, to może mi przejdzie.

zialena82 właśnie dlatego policzę do 100 i może moje literki wrócą na właściwe miejsce....ale spróbuj się interpunkcji czepić

Radzi są, że mogą nauczać

:grzan
Wykażę się w tej chwili pańską brutalnością oraz beztroską i powiem: Rodzice! Pomożecie? Zapłaćcie pięćdziesiąt złotych na rok za podręczniki dla dziecka. Zamiast stu lub dwustu. Niech szkoła ma 200 uczniów - ok. 8 klas. 200x50 zł = 10 000 zł.
Kupić 8 rzutników. Część kasy wyciągnąć z funduszy na informatyzację czy ochronę środowiska (trzebione lasy i te okropne chemiczne barwniki).

:grzan Potrzebujesz tabletów dla dzieciaków i programów jak masz komplet szkolnych, papierowych podręczników, rzutnik i zwykłą tablicę? A dzieciaki dostęp do podręcznika w domach i zeszyty na lekcjach? Aż tak często samodzielnych czytanek w szkołach nie ma. Gramatyka na pewno byłaby problematyczna.

Trochę zaciągam studiami. Tu prawie nikt nie ma podręcznika. Sieć, ebooki, przody, biblioteka...

zialena82

:jez_z_lasu czytanek???????

:grzan
Czasami kazali coś przeczytać ze swojej książki podczas lekcji. W ciszy. Pod nosem.
Za to na matmie czy fizie, przy robieniu zadań, podręcznik potrzebny jak psu kolorowy telewizor. Tylko czasami się go czytało. Najczęściej podczas kucia teorii. A zresztą w podstawówce, gimbie czy średniej rzadko się pisało teorię na sprawdzianach. Częściej na bio było pisanie tekstu. Ale i tak nauczyciel sam tłumaczył na tablicy to co potrzebne. Podręcznik tylko przed sprawdzianem był przydatny. Chemia to samo.

Kuffa podręczniki tylko przed sprawdzianami się przydawały. najbardziej potrzebne były zbiory zadań (które nomen omen można wyświetlać na rzutniku), zwykła tablica i własny zeszyt. Jak na studiach

Nie myślałem, że kiedyś to powiem, ale... Książki na stos!
Co za kiepski PR

Był taki moment, że gdy młoda nie ogarniała, jak zrobić ćwiczenie, odsyłałam ją do podręcznika. Teraz najpierw sama czytam podręcznik i odsyłam tylko wtedy, gdy jestem pewna, że tę informację tam znajdzie (vide 10N -->kg)

Elektroniczny podręcznik w tym byłby lepszy, że wciskasz "ctrl + f" i szybko znajdujesz potrzebną informację. A i młodzi uczyliby się szybkiego odsiewania nieprzydatnych danych.

Big data, data scientist/engineer, data miner to obecnie bardzo seksi zawody.

:jez_z_lasu, elektroniczny podręcznik trzeba mieć na czym wyświetlać, a nie każdy ma dostęp do kompa 24/7

zialena82
Nie narzekam

Znakomita większość uczniów podręcznik otwiera tylko przed sprawdzianem. W domu. Dzień przed. Wynoszenie go poza dom przyczynia się głównie do spalania pasztetowej kanapki, kalorii i powiększania entropii w środowisku.

O ile zwykłe książki na Kindlu są spoko, to nie wyobrażam sobie za bardzo podręcznika w takiej formie. Ale możliwe że ja jestem za stary, albo technika jest nieco lepsza niż mi się wydaje. W każdym razie wertowanie na moim (fakt, dość starym) Kindlu to mordęga. A podręcznik, w którym nie można w każdej chwili przerzucić się z jednego miejsca w drugie, żeby coś sprawdzić to dramat. Inna sprawa, że to chyba faktycznie raczej na studiach niż na niższych poziomach.

zialena82
Nie potrafię. Sprawdzam w sieci. Małpuję. Proszę Panie ekspedientki w sklepach, żeby ubrały mnie tak jak chciałyby widzieć swojego chłopa.
Ale swój styl mam. Zawadiacki.

:yoop
Jak nie wynosisz (bo po co?) podręcznika z domu/mieszkania to odpalasz go na kompie, nie na kindlu lub tablecie. Tablety to ostateczność albo szlifowanie materiału w autobusie, świetlicy.

W średniowieczu czy nawet renesansie żacy najczęściej w ogóle nie mieli książek, a potrafili stosować ekonomię, inżynierię, jako tako medycynę (ale tej i tak nie nauczysz się z książek). nawet jakoś rządzili.

Narzekasz, my w technikum informatycznym właśnie dostaliśmy ekstra propozycję żeby przynosić własne laptopy