O tak:


A potem tak:


https://www.youtube.com/watch?v=4fa_1CNS6L4

I tak:




A co z tego będzie?

dżem

Oszustwo! Nie zrobiłeś cebuli, tylko wziąłeś już gotową!

Zależy od tego co w tym garze oprócz cebuli było.

Czekolada?

W garze była czysta wrząca woda.

zupa cebulowa ze serem na białym winie.

:pies_kaflowy to pewnie będziesz robił syrop. Babka robiła taki.

cebule do wrzątku wrzuca, taki homar dla ubogich

Jeśli to ma być syrop i jeśli chcesz podać go dzieciom, to znajdź w sobie resztki człowieczeństwa i porzuć te podłe zamiary.

syrop z cebuli

Cebolada

:yoop c'nie? Nie znają się mugole

Jak czysta woda to nie wiem

Yoop, na syrop, to chyba raczej surowa cebula. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Gorąca, sparzona i odcedzona cebula wpadła do słoika. Została zasypana dwoma łyżeczkami soli, dwoma łyżkami maku i trzema łyżkami oleju(wyjątkowo rzepakowy, a nie lniany). Zakrętka zakręcona, zakręcona:
https://www.youtube.com/watch?v=2NNs3pOf22E

Ścierka w dłonie i mieszamy aż wyjdzie coś takiego:


I słoik na balkon. Jak już przestygnie to do lodówki. Bo tera będzie sobie to stało w chłodzie.

c.d.n.

Polski cebulowy makowiec?

Lubelski kawior

WTF?

Spyrtoli się, nie owinąłeś drutem.

Boszzz. Ale gupia ta cała Polska. Nie wiedzą, co to cebularze

:skijlen Spierdalaj ciulu!

:pies_kaflowy sam se pobiegaj

Dodał maku. To na pewno jest marihuanen i potem ta patologia sobie to wstrzykuje. A komu to potrzebne??

No dobra. Skoro ten jemioł już podpierdolił w czym rzecz to zdradzam szczegóły:

Najsampierw cebula. Kroic trzeba koniecznie duże cebule, w kostkę nie mniejszą niż 1x1cm - to jak na zdjęciach - dlatego najlepsiejsze są duże okazy. Nie wiem ile to wagowo, ale wydaje mi się , że to jakieś 350-400g cebuli.
Sparzyć ją mocno trza. Znaczy zagotowć wodę i wrzucić pokrojoną w kostkę cebulę na wrzątek. Jakieś 3 minuty(maksymalnie cztery-pięć) pogotować i odcedzić. Tu jest połowa porcji cebuli. Do słoika wrzucamy goracą cebulę, zasypujemy solidną(można zwykłą) łyżeczką soli, dwoma łyżkami suchego maku i dwoma solidnymi łyżkami oleju(zwykły rzepakowy jest dobry, byle nie jakieś gówno co jebie starymi rybami). Zakręcić słoik i dokładnie wymieszać potrząsając zamknietym naczyniem. Rekawice albo ręcznik sa w tym wypadku konieczne, bo inaczej można sobie łapy poparzyć.
Słoik z cebulą odsatwić do lodówki, albo jak teraz na balkon na 1-2 dni. To ważne, bo cebulka ładnie się kisi/marynuje i właśnie taka jest najlepsza do wiadomego przeznaczenia.

:skijlen e, to mój tekst!

:pietafon ty też się przewietrz

zrobił jakieś gó#no, i teraz czeka na propozycje po wyjeb@ć nie chce

Syrop z cebuli i syrop z buraków Obrzydlistwo. Przez te dwa "lekarstwa" mojego dzieciństwa, przez wiele lat nie jadłam w ogóle ani cebuli ani burków. Zresztą buraki to w dalszym ciągu bardzo oszczędnie jadam.

Ja zazwyczaj cebulę przygotowuję w czwartek po południu. W sobotę rano odpalam radio i słucham dziwnych utworów. Taka to audycja.

W międzyczasie uruchamiam się z resztą przepisu.
Do dużego kufla(małego garnka) wlewam ok.50ml ciepłego mleka, dwie łyżki cukru, 50g świeżych drożdży i dwie-trzy łyżki mąki - to będzie zaczyn. Mleko do zaczynu i późniejsze mleko z masłem po chamsku podgrzewam w starej, dwudziestotrzyletniej mikrofali. Wymieszowuję. Odstawiam kufel na bok, a do miski wrzucam 500g mąki i dwie łyżeczki soli, a do drugiego kubka 200ml mleka i 50g masła(prawdziwego, a nie jakiegoś gówna, i to właśnie też podgrzewam). W międzyczasie roztrzepuję jedno spore jajko(63g-73g). Ja to robię w zwykłej dymnej szklance.
Masło rozpuściło się w ciepłym mleku, zaczyn wypełnił naczynie po brzegi, zatem do mąki z solą wlewam zaczyn, mleko z masłem i niemal całe roztrzepane jajo(na później zostawiam 1-1,5 łyżeczki do posmarowania placków).
Pora wyrabiać ciasto. Standardzik. 20-25 minut wyrabiania wystarczy. Ja jestem leniwym skurwysynem, więc ciasto wyrabiam w misce. Najpierw łyżką, potem ręką, a w razie konieczności(u mnie to zawsze) podsypuję ciasto mąką. Takie już ładnie klejące, odstające od ręki zostawiam w misce na jakieś 1,5h. No niby można krócej, ale ja uważam, że im dłużej tym lepiej, poza tym najważniejsze jak wyrosło. Ja się zabieram do roboty jak zwiększy objętość trzykrotnie. U mnie to wygląda tak, że jak ciasto wystaje nad krawędź miski, to wtedy biorę ciasto do roboty.

W międzyczasie kończy się audycja, więc, jako stary wieśniak idę po chleb do piekarni, a po piwo do sklepu.

:miss_cappuccino, probowalaś pieczonych buraczków? Pyszności