Chujowy rok 2016 rozpoczął się 28.12.2015 od śmierci Lemmyego. Może wreszcie się skończył ... dzisiaj rocznica śmierci jednego z najlepszych rock'n'rollowców.
Przypomnę jeden przesławny kawałek i jedną, niedocenioną płytę.
As Pik:
https://www.youtube.com/watch?v=eBIa0o36pPo
A z płytą pójdę na łatwiznę; tekst bez wiedzy właściciela skopiowałem z zaprzyjaźnionego fanpage'u : "Są na świecie płyty, o których nie śniło się młodym klerykom", o stąd:
https://www.facebook.com/SaNaSwieciePlytyOKtorychNieSniloSieMlodymKlerykom/?hc_ref=NEWSFEED&fref=nf
To jedyna płyta Motorhead z Brianem Robertsonem, byłym gitarzystą Thin Lizzy.
"1983. Dziś jest idealny dzień, żeby przypomnieć o tej zbrodniczo wręcz niedocenianej płycie i fakcie, że magia nie zawsze rodzi się tam, gdzie wszystko gra i pasuje, a czasem, zupełnie na przekór, pojawia się w samym środku totalnego bałaganu. Bo to był totalny burdel.
Brian Robertson z baletkami na nogach i fochem primabaleriny na języku pasował do Motorhead jak świnia do mandarynek. Odmawiał grania starego materiału, narzekał na prymitywne zapędy kompozytorskie kolegów i potrafił się przez osiem godzin pałować w studiu nad jedną solówką.
Zarazem był jednak jednym z najciekawszych gitarzystów swojego pokolenia. I nagrał jedne z najlepszych partii w swoim życiu. Może i nie jest to najlepszy album Motorhead, ale nie ma drugiej podobnej płyty Lemmiego i spółki."
https://www.youtube.com/watch?v=txD2zXUZPfA
--
Pobiliśmy stalinowców, pobijemy i pisowców.