:tynf bo świat byłby smutny bez matematyki

Nie o to mi chodziło. Skąd w Tobie pewność, że matematyka w ogóle istnieje? Co powoduje, tę pewność (lub założenie)?

Po Edycie.
Podejdź teraz do okna i wypatrz jakąś "jedynkę" lub "pi" nie stworzone przez człowieka.

:Tynf ale materialnie?

:tynf Pi jest stosunkiem obwodu koła do jego średnicy więc i w naturze można ją zaobserwować

:kocia_mama czemu uważasz, że farmaceuta nie ogarnie różnicy między bipolarnym i mosfetem? No i odwrotnie, że bioelektronik nie może nauczyć się zaawansowanej biochemii?
Nie zakładaj takich absurdalnych tez

:Tynf naprawdę będziesz tu uprawiał kącik domorosłego pseudofilozofa? Może cofniemy się do Berkleya i z kolei podwazymy istnienie fizyki? Potrafisz udowodnić, ze istnieje coś poza wytworem twojego umysłu? Może to wszystko Twoja wyobraźnia i tak naprawdę sam siebie wyzywasz bo nie możesz ze sobą wytrzymać?

"Podejdź do okna i pokaż mi pojęcie abstrakcyjne..."

:Tynf, od razu informuję, że mój post powstał niezależnie od postu :Yoopa, a ty jesteś nienormalny

:Stalowy znajdą się tacy co ogarną, ale zdecydowana większość nie posiądzie takiej mocy. To dwie zupełnie różne dziedziny i trzeba mieć łeb na karku, żeby tego dokonać.

Idzie sroga zima
Aktywność starzejacych się rockmenów jest powyżej średniej.

Muszę się poprawić - na uniwersytetach są przecież między innymi wydziały matematyczne czy informatyczne, które polibudy w matmie często biją na głowę.

:jez_z_lasu na uniwersytecie wrocławskim jest wyższy poziom z matmy niż na PWr. Ale ile razy użyłeś tych najtrudniejszych zagadnień? Jak coś ma postać równań różniczkowo-całkowych to zawsze są uproszczenia inżynierskie, albo gotowe programy, które to liczą.
Matematycy są potrzebni, ale coraz częściej ci wąsko wyspecjalizowani.

A porównaj kierunki, które są na polibudach i uniwerkach, taka biotechnologia np. Nie chcesz mieć do czynienia z tymi drugimi. Oni dobrze pipetę trzymają i dużo wiedzą, ale z myśleniem u nich gorzej.

Za to jestem niesamowicie wdzięczny Politechnice - za zniszczenie i ponowne ułożenie mózgu. Za zrobienie z niego sprawnej maszyny do myślenia i łączenia faktów/szukania rozwiązań. Ale maszynie przydaje się okresowy przegląd i naprawa. Dlatego inżynier, przez całe życie, powinien wracać od czasu do czasu do matmy. Np. przed snem, raz w tygodniu. Jak sport dla zdrowia tak matma dla mózgu jest ochroną przed zidioceniem, zbytnią pewnością siebie czy wiarą w nieistniejący i wydumany "zdrowy rozsądek". Warto brać matmę do łóżka

A co do porównania obu uczelni to nie wiem. Nie robiłem tego. Ale może można to wykorzystać. Zespół z osoba, która dużo wie, z osobą która potrafi skleić z tej wiedzy rozwiązanie i osoby która sprawi, że te dwie pierwsze się dogadają to materiał na niezły team.

Osoba po politechnice potrafi to wszystko w książce przeczytać

A np. sprzęt medyczny jest tak tworzony, że w zespole projektowym jest ktoś, kto wiedzy technicznej nie ma, ale ma dużo fizjologiczno-medycznej, są inżynierowie medyczni, którzy liznęli tej kuwety i potrafią to przełożyć na elektronikę. I cała reszta typowego zespołu konstrukcyjnego.

Ja jeszcze sporo liczę na zajęciach, to nie muszę do tego wracać, raczej czytam "nieswoje" podręczniki Ostatnio wjechała stomatologia

Ludzie/studenci są wszędzie tacy sami - jedni chcą się uczyć, inni nie. Z wykładowcami podobnie - są lepsi i gorsi. Nie wydaje mi się, aby politechnika była jakaś szczególna. A zdolności matematyczne studentów politechniki to tez raczej urban legend, przynajmniej w polskich realiach (przyjezdni z programu erasmus są na zdecydowanie lepszym poziomie). Oczywiście sporo zależy od kierunku, tam gdzie jest jakaś selekcja jest lepiej, ale na większości kierunków jest nabór typu łapanka.