https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,153084,20987912,mam-30-lat-i-szczerze-nie-jest-mi-zal-osob-ktore-zarabiaja.html#MT
Taki to list trafił do GW i rozpętała się burza. Jakie jest Wasze zdanie? Bo ja jestem niezdecydowany. Gościu co prawda pieprzy jakieś kołczingowe farmazony i nierealne scenariusze ale nieco prawdy w tym jest. Czyli - chcesz mieć lepiej to zapierdalaj. Narzekasz, że ci źle, to spójrz wstecz.
Takie teksty łatwo jest formułować mając względnie normalne życie, tak jak ten gość. Nie każdy jednak ma dobry start, niektórzy mają bardzo pod górę, nie każdy posiada też odpowiedni potencjał intelektualny. Trudno powiedzieć "nie szkoda mi go" wiedząc, że ktoś wychował się w biedzie, że jego rodzice nie byli zbyt rozgarnięci (a to bardzo ważne), że niezbyt dobrze szło mu w szkole (czasami nie może iść dobrze). W takich przypadkach najczęściej, o ile ktoś pracuje, to niespecjalnie narzeka.
W innej perspektywie - są ludzie, którzy przez pół życia nic nie robią (biedni czy bogaci) a później narzekają. W szkole uczą się wyłącznie dla ocen. Na studiach byle tylko zdać sesje. Pierwszą pracę rozpoczynają dopiero po studiach i wtedy płacz - ale ten świat niesprawiedliwy, ludzie złodzieje, kraj chujowy, nic się nie da i nic nie można, minimalna krajowa. Mijają lata a ich sytuacja niewiele się zmienia. Takich też mi nie szkoda, a znam podobnych całe mnóstwo.
Taki to list trafił do GW i rozpętała się burza. Jakie jest Wasze zdanie? Bo ja jestem niezdecydowany. Gościu co prawda pieprzy jakieś kołczingowe farmazony i nierealne scenariusze ale nieco prawdy w tym jest. Czyli - chcesz mieć lepiej to zapierdalaj. Narzekasz, że ci źle, to spójrz wstecz.
Takie teksty łatwo jest formułować mając względnie normalne życie, tak jak ten gość. Nie każdy jednak ma dobry start, niektórzy mają bardzo pod górę, nie każdy posiada też odpowiedni potencjał intelektualny. Trudno powiedzieć "nie szkoda mi go" wiedząc, że ktoś wychował się w biedzie, że jego rodzice nie byli zbyt rozgarnięci (a to bardzo ważne), że niezbyt dobrze szło mu w szkole (czasami nie może iść dobrze). W takich przypadkach najczęściej, o ile ktoś pracuje, to niespecjalnie narzeka.
W innej perspektywie - są ludzie, którzy przez pół życia nic nie robią (biedni czy bogaci) a później narzekają. W szkole uczą się wyłącznie dla ocen. Na studiach byle tylko zdać sesje. Pierwszą pracę rozpoczynają dopiero po studiach i wtedy płacz - ale ten świat niesprawiedliwy, ludzie złodzieje, kraj chujowy, nic się nie da i nic nie można, minimalna krajowa. Mijają lata a ich sytuacja niewiele się zmienia. Takich też mi nie szkoda, a znam podobnych całe mnóstwo.