:tynf muszę mu ufać, że nie zrobi mi krzywdy i on musi mi ufać, że nie zrobię mu krzywdy ja. Tylko tyle i aż tyle.
Ostatnio edytowany:
2016-09-02 23:08:30
--
Uśmiechał się często, odrobinę zdziwiony. Sprawiało to na innych wrażenie, że jest trochę bardziej inteligentny niż w rzeczywistości. Tak naprawdę zwykle starał się zrozumieć, co do niego mówią.
:jaremcio Dokładnie. Dlatego mój najlepszy przyjaciel (żeby było prościej mówię na niego Andrzej) płynie teraz w trzcinowej łódce gdzieś przez Amazonkę. Nigdy się jeszcze z Andrzejem nie pokłóciliśmy i nie ma szansy żebyśmy się skrzywdzili
--
Próżnoś repliki się spodziewał. Nie dam ci prztyczka ani klapsa. Nie powiem nawet:"Pies cię j...ł"- Bo to mezalians byłby dla psa
Mam szczęście znać kogoś, kogo z dumą mogę nazywać przyjacielem i kto do tej pory mnie tak nazywa (co jest jeszcze ważniejsze).
Nie umiem opisać przyjaźni, ale po roku niewidzenia witamy się krótkim, agresywnym: "Cześć chu*u, co tam?". Nie zgadzamy się w połowie tematów i zawsze podczas spotkania pijemy.
W sumie to tak jak z bratem, tyle tylko, że z bratem częściej się biłem niż piłem
--
We are House Atreides. There is no call we do not aswer. There is no faith that we betray.
No to będzie ktoś kogo tylko nie da się wyruchać i pochodne tego (wyjątkiem może być zjechanie na dwa baty ), ale można zrobić z nim wszystkie inne chore akcje
--
Pół żartem, pół litra.
Jeśli szukasz czegoś mądrego, to nie szukaj w tym poście.
Student WPiA - Wydziału Pijaństwa i Alkoholizmu
i w skrocie: to ktos, kto istnieje zawsze i gdzies obok, a jak zadzwoni, ze wlasnie kogos zabil i trzeba pocwiartowac cialo i zakopac, to najpierw pojade mu pomoc, a pozniej bede zadawal pytania i zastanawial sie co dalej. bo najpier w zaufanie do kogos o podobnych koleinach zyciowych, a pozniej czas na refleksje...
i oczywiscie, jak bedzie tego wymagala sytuacja, to mu jebne, albo sam przyjme jakiegos szybkiego - z w/w powodow.