Zawsze mnie śmieszyło to wyłączanie komputerów/telewizorów/innego sprzętu w czasie burzy. Do licha, a jak pranie robię i burza, to co, mam w połowie wyłączyć? Piekarnik to samo, kij, że zakalec wyjdzie, przecież BURZA!
Jeszcze rozumiem, jakbym mieszkała na jakimś odludziu, mój dom jedyny w promieniu 30 kilometrów, brak piorunochronu i na dodatek na łysym wzgórzu...