Masz rację :zieelo, problem w tym wątku leży gdzie indziej.
Do tej pory pamiętam, jak dzieckiem jeszcze będąc zostałam siłą wyrwana w pustym autobusie z siedzącego miejsca obok kierowcy przez opiekunkę osoby niewidomej. To była postawta roszczeniowa. Jeśli Beata weszłaby do drukarni i walnęłaby taki tekst, który jej przypisałeś, to też by była postawa roszczeniowa.
Prawdziwym problemem tego wątku jest to, że co poniektórzy widząc inwalidę równoważą go z postawą roszczeniową, bez względu na to, co robi.
Kiedy los obdarzy cię niepełnosprawnym dzieckiem, to jest tragedia dla całej rodziny i przyjaciół. Kiedy niepełnosprawność jest na tyle poważna, że dziecko potrzebuje opiekuna w każdym momencie dnia, żeby jeść, zmienić pozycję, odgonić muchę z nosa, czy nie rozsmarować kału po całym mieszkaniu i nie pogryźć do krwi dziecka przechodzącego obok, wtedy nagle robi się dookoła ciebie pustka. A często znika i ten, który przysłużył się plemnikiem do istnienia dzieciaka, bo nagle decyduje, że "problem" go przerasta.
I przestajesz być matką, a zaczynasz być matką dziecka niepełnosprawnego. Nagle się okazuje, że jeśli nie walczysz o swoje prawa, to nikt ci tych praw nie respektuje. Jeśli nie nazbierasz kasy, to twoje dziecko nie będzie rehabilitowane, albo będzie w stopniu niewystarczającym. Często rezygnujesz z pracy, żeby móc się opiekować dzieciakiem, bo opiekunka, a zwykła siksa tu nie wystarcza, kosztowałaby cię o niebo więcej, niż twoja zarobiona pensja. I tak włazisz na wszystkie zasiłki, datki i fundacje, piszesz, pukasz, prosisz, z dzieckiem w wózku, bo przecież nigdzie nie zostawisz. I tu jeden zrozumie, a drugi walnie, że na żebry przyszłaś. Huk, dla dziecka i żebry niestraszne, bo od tego żebrania to ci sie na następne dwa tygodnie rehabilitacji zebrało. Potem siadasz przed komputerem czy telefonem i myślisz, gdzie tu by jeszcze można zaoszczędzić. No i piszesz maila do drukarni, dziesięciu, z góry wiesz, że odpowiedzą dwie, trzy, może żadna niczego nie zaoferuje, ale spróbować trzeba.
Otwierasz maila z odpowiedzią odmowną, którą już wzięłaś pod uwagę, ale nie spodziewałaś się wytłumaczenia... czytasz, że dziecko, dla którego poświęciłaś cały swój czas, zdrowie, często godność, dla którego wypłakałaś oczy, ale i niepomiernie wzbogaciłaś serce, dla którego walczysz codziennie o lepsze jutro, w prawdziwym tego zwrotu znaczeniu, to właśnie dziecko, które jest dla ciebie sensem życia, nie miało sensu spłodzenia...
Masz rację, :zieelo. Problem leży zupełnie gdzie indziej.
Gdyby niepełnosprawność była przywilejem ułatwiającym życie, wszyscy siedzielibyśmy na wózkach inwalidzkich.
--
https://www.facebook.com/lunaefragmenta/?ref=bookmarks