To takie wzruszające, że w tych smutnych czasach prawdziwa miłość nadal istnieje!

https://forumprawne.org/prawo-cywilne/671846-podzial-majatku.html

Ja pierniczę... Pewnie już patrz jak spindolić, tylko teraz kombinuje jak tu więcej ugrać. Dobrze, że się jeszcze o auto nie pyta

Kobiety... "nie pracuję, będę sprzątać w domu, a przy podziale majątku chce połowę, albo więcej"
Nie mówię że tak jest ze wszystkimi, ale z dużą częścią już tak.
I tak najlepsze, gdy kobieta nie pracuję, i chce prawdo do dziecka, + alimenty. I socjal bo nie pracuje i i pół majątku. Aż chce się niczym Niemiec przeciąć wszystko na pół.

Facet wykazał się zdrowym rozsądkiem i wziął mieszkanie "na siebie". Zaliczył wpadkę z jakąś durną pindą, która jeszcze się z nim nie hajtnęła, a już planuje rozwód i grabież jego majątku - przynajmniej tak mi to wygląda...

Ja jebię, co się z tymi ludźmi dzieje

:tytezterefere najgorsze, że takich jest pełno :f przez 5 lat będzie musiała się z nim męczyć minimum :P Szkoda chłopa, i dzieciaka.

:tytezterefere jak to co? Zobacz, rozwiedzie się, wyskubie mieszkanie, przygarnie gacha, machną sobie 2-3 swoich bachorków i będą żyć jak paniszcza, za socjal i alimenty taki plan na życie!

:tytezterefere Chciwość Pani, chciwość

Związek w oparciu o wszechmocną Kartę pływacką to jest to! Prostota, umiar, elegancja.

A figa, bo nie wyskubie mieszkania. I dobrze jej tak
Ale alimenty to już inna sprawa...

:tytezterefere Czy ja wiem czy nie wyskubie :P Może wyskubać na litość, znaczy na dziecko.

To ja mam nadzieję, że ktoś życzliwy pokaże tamten wątek temu jej narzeczonemu.

:tytezterefere oby nie wyskubała. Nie takie rzeczy widziałam, matka alkoholiczka, ojciec nie raz dzieciaka zabierał z imprez jak się już rozstali, a dość szybko uciekł z tego domu wariatów. I co? Ona dostała pełne prawa, "bo matka". Tylko dzieciaka szkoda...

:flynx Znam lepsze numery i to z autopsji.

:pies_kaflowy bo baby to gupie som. I tyle. Jak czasem słucham co odwalają, to się zastanawiam, czy czasem niektóre w czasie porodu nie parły za mocno i im mózgu uszami nie wypchało a konkretny tryb berserkera im się włącza na dźwięk słów "rozwód, podział majątku"

ja z kolei znam lepsze numery z autopsji i to o facetach mówię! Także, nie tylko baby nie mają mózgów.

:hrabinadesroutoutou To nie faceci, tylko pizdy. Też znam takich.

:pies_kaflowy Pociesz chociaż, że te "numery" wiążą się ze sobą, a nie z normalnymi ludźmi

Fak, dziewczyna ma spore mieszkanie w centrum dużego miasta... Zepsuliście mi dzień :/ I że niby ja mam jej teraz remontować, sprzątać i urządzać? A takiego wała!

:stasioman , przyznaję rację, normalny człowiek nieczęsto daje się wmanewrować w podobne gówno, ale niestety bywają też tacy z rodzaju "poczciwy aczkolwiek nierozgranięty".

Ta, bo biedny miś to nieświadomie dziecko zmajstrował, prawie jakby przy tym nie był A wszyscy to nagle pokrzywdzone krezusy, na których majątki czyha wianuszek pań
Ja wiem, że ludzie są różni, ale jak pan robi dziecko, każe kobiecie siedzieć w domu, bo opiekunka żąda tyle co zarobki pani, a potem się panu odechciewa takiego układu i uznaje panią za pasożyta to coś jest nie halo. Jakimś cudem nie mam wokół siebie "pań domu", każda zachrzania równo i to na dwa etaty, bo przecież dom i dziecko ktoś musi ogarnąć. Strasznie co niektórym współczuję doboru partnerek i zazdroszczę zarobków.

niby kobieta, a od razu wiadomo czego chce, skarb po prostu

Ej, Avarie, ale ona się z nim jeszcze nie hajtnęła nawet i nigdzie nie ma info, że on jej będzie kazał siedzieć w domu

A jej post wygląda, jakby ten rozwód poważnie planowała, zanim w ogóle wyszła za swojego partnera

:avarie a tak serio, to trochę kobietę rozumiem. Bo zawsze pojawia się wewnętrzny żal, że ktoś zostawił bez niczego - bez mieszkania, z dzieckiem i z całymi przyległościami i łatką rozwódki. A osobie zostawionej teoretycznie nie należy się nic, co przecież boli jak sam jasny skurczysyn. Nie każdy takie rzeczy ogarnia, dopóki nie staniesz przed podziałem majątku często nie masz bladego pojęcia, jak to wygląda, stąd takie pytania. Szczerze mówiąc trochę nie dziwię się autorce wklejonego wątku, bo pewnie też czułabym się średnio ze świadomością, że muszę iść na bruk - a kredytu na mieszkanie zapewne nie dostanie. Tak, wiem, można wrócić do rodziców, ale też nie jest tak łatwo.
Tak btw to masz rację we wszystkim, co napisałaś. Tylko weź pod uwagę, że ludzi nie znasz i nie wiesz, co im odpierdoli, więc nie ma co współczuć - przez 50 lat może być dobrze, a w 51 roku pożycia coś komuś odpierdala i rozwód i darcie kotów. Też będziesz współczuć partnerki...?

Niby bawi ten "rozwód przed ślubem", ale zapewne coś dziewczynę do zadania tego pytania popchnęło. I nie bądźcie wszyscy tacy pewni, że was to nie spotka i nie bądźcie tacy pewni swojej reakcji, w sensie: zabiorę tylko te dwa talerze które wniosłam. Będziecie się bić o każdy grosz i parę skarpetek, dam sobie rękę uciąć. Ale nikt o tym w ten sposób nie myśli. Intercyza też tu niewiele pomoże - tzn pomoże pod względem prawnym, ale dumy nie uleczy.

:tere Ja tu piszę o reszcie dyskusji raczej A laska albo jest wyrachowaną suką, albo koleś ma coś za uszami i tutaj w sumie zastanawiałabym się czy warto się wiązać.
A przewidywanie rozwodu biorąc ślub wydaje mi się dość rozsądną opcją 33% szans to całkiem sporo, bajek o połówkach pomarańczy do końca życia to i ja nie łykam

:hrabina Chyba myślimy tak samo tylko coś komunikacja pisana szwankuje. Bo ja tam jestem zwolenniczką poglądu, że o swoją dupę trzeba się martwić zawsze i nigdy nie wiadomo co komu do łba strzeli. Ale jak jeden z drugim mi tu pisze, że większość kobiet to łase na ich miliony harpie to mnie coś trafia, bo wśród moich znajomych (a wiek już mam słuszny na tyle, żeby mieć większość młodych rodzin dookoła) nie ma chyba nikogo, kto by rzucił pracę i zajął się tylko domem.

Ej, ale ja w sumie to też przewiduję rozwód bez ślubu Tzn nie zgadzam się na nic większego i wspólnego, dopóki ślubu nie będzie. Dlatego mamy tak naprawdę tylko stertę gratów i wyposażenia, to jakby co można łatwo i bez szwanku podzielić, bo jest w wielosztukach

Tak, :Avarie, mamy ten sam pogląd dokładnie. Z wyjątkiem, że mnie nie śmieszy pogląd tutaj obecnych w wątku - jako, że u mnie pełno rozwodów dookoła to mnie ten tok myślenia przeraża i wiesz, co najgorsze...? Że my sobie myślimy właśnie tak, ba! Oczekujemy, że dużo innych osób tak myśli, a potem nagle jebs - okazuje się, że wszyscy myślą dokładnie tak, jak nasze krezusy.

Aaa, no fakt, przeoczyłam komentarz pt. "zajmowanie się domem to nie praca, więc nic ci się nie należy, pasożycie" - widocznie czytałam tylko te sensowne komentarze tutaj

kto na moje miliony sie polasi ? i rozowy kocyk, no kto

:uczulony ja sie polasilam na rude włosy i skode felicje, przykro mi.

:Hrabina
Mówisz, że "zostawi bez mieszkania, z dzieckiem"... Ja wyznaję ogólną zasadę, że albo jesteśmy świadomi, że seks to prokreacja, a guma może pęknąć i nie marudzimy, że ciąża, że dziecko, albo, drogie panie, nie dajemy dupy, drodzy panowie, nie ruchamy każdej. Prosta logika. Wpadka? Sorry, są gumki, tabletki, kalendarze, spirale, prezerwatywy dopochwowe. Jest tego dużo. Nie bronię jego, że ma swoje mieszkanie, ale ja widzę jak jest... Wielu widzę, jak żenią się, wychodzą za mąż, ale wyjeżdżają w pizdu daleko... A potem się rozwodzą, bo chuj-wie-co się stało. Albo Ona dała dupy, albo on się puścił. Tak jest.
Kiedyś to inaczej wyglądało. Matka mogła iść do pracy, ojciec również, dziecko zostawało z babcią. Nie mówię, że to rozwiązanie w 100% dobre, ale jakieś jest. A teraz opiekunka droga (z fachowością nie będę dyskutował, bo z tym też różnie).

: madzialena82 Ale spójrz na to z drugiej strony - ludzie dzięki łatwości rozstawania się, można przypuszczać, że są ze sobą bo chcą. Mogliby się rozstać, ale są razem.
Miłość do grobowej deski to chyba nigdy powszechnie nie występowała, chyba, że w literaturze. Kiedyś małżonków się mordowało jak już nie pasowali

:mojs oj, nie piernicz głupot o prokreacji. Takie problemy mają zazwyczaj nastolatkowie, a oni o mieszkania się nie biją. Co do puszczania się na prawo i lewo, prawda stara jak świat - tylko teraz ludzie nie chowają głowy w piasek, nie trzymają się konwenansów, tylko rzucają papierami rozwodowymi i cześć pieśni. Pozostaje kwestia, kto moralnie nie dorósł do małżeństwa, ale tego tak szybko się nie rozwiąże mimo łatwości pierwszego osądu. Co do zostawiania dziecka babci - nasi rodzice nie przeprowadzali się raczej na drugi koniec Polski, więc mogli nas podrzucić babci (choć moi są tutaj wyjątkiem), podobnież - kiedyś dzieci rodziło się mając lat dwadzieścia, a nie czterdzieści i babcie były bardziej na chodzie. W chwili obecnej babcie to raczej takie duże dzieci do opieki, bo są stare, schorowane i często nie mają siły podetrzeć sobie tyłka, a co dopiero latać za wnukiem. Wbrew pozorom - teraz pracuje zdecydowanie więcej kobiet, niż kiedy byliśmy dziećmi.
A co do oskubywania - nie zostawiłabym kochance nawet złamanego grosza (a faceci nigdy nie odchodzą w próżnię, bądźmy szczerzy), poza tym nie popuściłabym zmarnowania mi życia. Niechbym choć miała pociechę z dziecka - gówno, nie pociecha, to swoją drogą - ale skoro partner mnie zostawia po latach, powiedzmy, szczęśliwego pożycia, dochodząc do tego co ma również moją wypłatą (bo z reguły niemożliwe jest posiadanie mieszkania, dobrego samochodu, wakacji, i wszystkich innych dóbr zarabiając średnią krajową) to nie, nie chcę zostać na lodzie. A gdyby mi powiedział, że siedziałam z dzieckiem w domu i jestem przez to pasożytem - z chęcią wystawię rachunek. To praca wymierna.

A co do miłości do grobowej deski - tez jeszcze jakiś czas temu w taką wierzyłam. Realia są inne i tak, jest to bardzo, bardzo smutne.