Tu nieco poważniejszy incydent, który spowodował zgoła odwrotne skutki (na szczęście). Źródeł proszę sobie poszukać i wyciągnąć wnioski (tak, wiem, że to trudne; czasami wręcz niemożliwe).
"Prowokacja rosyjskich Su-24 wobec niszczyciela USS Donald Cook. Dwa rosyjskie samoloty bombowe Su-24 wykonały w sobotę kilka agresywnych przelotów symulujących atak w pobliżu amerykańskiego niszczyciela rakietowego USS Donald Cook znajdującego się na wodach międzynarodowych Morza Czarnego. Pentagon uznał ten incydent za element nacisku wywieranego przez Rosję w tym rejonie. Jak informuje rzecznik prasowy Pentagonu, płk Steve Warren, incydent trwał około 90 minut. W tym czasie dwa rosyjskie samoloty bombowe Su-24, należące prawdopodobnie do lotnictwa Floty Czarnomorskiej zbliżyły się do prowadzącego patrol na Morzu Czarnym niszczyciela USS Donald Cook. Samoloty naruszyły strefę bezpieczeństwa jednostki amerykańskiej i nie reagowały na próby nawiązania łączności.
Jeden z tych samolotów wykonał w bezpośredniej bliskości okrętu 12 "bliskich przelotów na małej wysokości" i z niewielką prędkością, jak relacjonuje Warren. Anonimowy przedstawiciel marynarki mówi, iż dystans od jednostki podczas tych przelotów wynosił nie więcej niż 300-350 m na pułapie poniżej 200 metrów. Drugi Su-24 zachowywał nieco większy dystans. Jak mówią świadkowie, obie maszyny nie były podczas tego przelotu wyposażone w uzbrojenie podwieszane. Po około 90 minutach oba samoloty oddaliły się w stronę Krymu.
Niszczyciel rakietowy USS Donald Cook, należący do klasy Arleigh Burke i wyposażony w system przeciwlotniczy Aegis, jest jak zauważył rzecznik Pentagonu - bardziej niż zdolny do obrony przed dwoma samolotami typu Su-24. Pomimo to podczas tego zdarzenia nie podjęto żadnych działań ofensywnych. Pentagon jest jednak wzburzony incydentem, a okręt pospiesznie wycofano do Rumunii, zaś 27 członków załogi poddało się postresowej rehabilitacji psychologów wojennych. Z pewnością nie był to przypadkowy wybryk niesubordynowanych, źle wyszkolonych czy lekkomyślnych pilotów, lecz zaplanowana akcja. Element nacisku i polityki prowokacji oraz zastraszania stosowanej przez Moskwę. Tego typu działania, jak zauważył płk Steve Warren, nie prowadzą z pewnością do deeskalacji obecnego konfliktu.
Owo zastraszanie jak wynika z przecieków do Zachodnich mediów wynika z tego, że jeden z samolotów Su-24 testował nowoczesny system broni elektronicznej, dzięki któremu amerykańska jednostka była całkowicie sparaliżowana, niezdolna do wykonania rutynowych działań obronnych. System broni elektronicznej zainstalowany na Su-24 sparaliżował wszystkie urządzenia elektronicznego namierzania na pokładzie amerykańskiego niszczyciela, co jest teraz tajemnicą wojskową amerykańskiej armii. I dlatego cisza o tym w polskich mediach...
Efektem akcji SU-24 była panika i popłoch na pokładzie oraz konieczność wycofania się do bazy w Rumunii, gdzie załodze udzielano pomocy psychologicznej, a 27 żołnierzy zrezygnowało ze służby? Otóż znane są szczegóły tego zdarzenia. Nacierający na Cooka rosyjski bombowiec dość szybko został wykryty przez amerykański system Aegis. Podjęto rutynowe przygotowania do obrony i zestrzelenia samolotu. Kiedy jednak zbliżył się na odległość ogniową, znikł z radarów. Systemy namierzania nie były w stanie go zlokalizować i zareagować. Manewr symulujący atak rakietowy został powtórzony 12 razy, po czym samolot odleciał. Jak podają rosyjskie źródła, SU-24 wyposażono w system radiowego obezwładniania przeciwnika o nazwie „Chibiny” (od polarnego masywu górskiego), który w ten sposób przetestowano w boju na sprzęcie amerykańskim. W realnych warunkach Donald Cook poszedłby na dno bez oddania jednego strzału. Docelowo Chibiny ma znaleźć się na wyposażeniu każdego rosyjskiego samolotu wojskowego. Żołnierze z amerykańskiego niszczyciela czują się zabici w walce 12-cie razy, bo tyle nalotów symulujących atak na okret zrobił rosyjski pilot, podczas gdy drugi go ubezpieczał na wypadek nieprzewidzianych okoliczności...
Rosyjski samolot SU-24 zagrał z najnowocześniejszym niszczycielem amerykańskim w kotka i myszkę, gdy 12 razy przeleciał nad pokładem “Amerykańców”. Mógł ich zbombardować, storpedować, zniszczyć, zatopić, a oni jak barany patrzyli na to co się z nimi dzieje. Ich system namierzania został przez bombowiec po prostu wyłączony. I choć mieli rakiety “Tomahawk” i wiele innego uzbrojenia – nie mogli ich bez systemu naprowadzania wystrzelić. Byli po prostu bezbronni, siedząc na najnowocześniejszym niszczycielu US Army. Rosja jest potęgą, takim dużym, dobrodusznym dobrze uzbrojonym niedźwiadkiem, którego nie należy wkurwiać.
Amerykański niszczyciel Donald Cook po incydencie i kompromitacji opuścił w piątek 25 kwietnia 2014 roku Morze Czarne - dyplomatycznie powiedział przedstawiciel marynarki wojennej USA. Po wypłynięciu Donalda Cooka marynarkę wojenną USA na Morzu Czarnym reprezentować będzie USS Taylor. Donald Cook przed ponad dwa miesiące wcześniej przybył do bazy w Rocie na południu Hiszpanii, jako pierwszy z czterech amerykańskich niszczycieli, które mają być kluczowym elementem tarczy antyrakietowej NATO w Europie. Kompletna kompromitacja amerykańskiej tarczy rakietowej, no chyba, że ma bronić przed Iranem, który jeszcze nie ma rakiet zdolnych dolecieć do Europy. Efektem tej akcji była panika i popłoch na pokładzie oraz konieczność wycofania się do bazy w Rumunii, gdzie załodze udzielano pomocy psychologicznej, a 27 żołnierzy zrezygnowało ze służby.
SU-24 zrobił z tego super "niszczyciela" cel ćwiczeniowy, 12 razy symulował atak rakietowy, po 90 minutach skończył ćwiczenia i odleciał. Dopiero jak samolot oddalił się, systemy elektroniczne na statku zaczęły znowu pracować. Tego samego dnia "niszczyciel" zacumował w rumuńskim porcie gdzie prawdopodobnie 27 członków załogi zrezygnowali ze służby w marynarce. Dla tego taki syf się zrobił w pentagonie poleciało sporo mięsa za stołków. Niszczyciele amerykańskie mogą niszczyć jedynie piratów somalijskich, jeśli ich złapią. W realnych warunkach Donald Cook poszedłby na dno bez oddania jednego strzału, a w sumie nie wiadomo ile samolotów ma już zamontowany system "Chibiny".
--
"Jesli potrafisz zadać własciwe pytanie - odpowiedź pojawia się samoistnie", Sin-Itiro Tomonaga.