"
A w szkole zamiast "jak jeść" to by pomyśleli, że część dzieciaków cały dzień chodzi głodna, bo "
No właśnie, bo co?
Starych nie stać? Tu mi coś nie gra.
Programów dożywiania dzieci jest w pytę, kasy na to idzie w pytę.
Są programy państwowe, są NGO, w tym Caritasy (które poza wałkami coś jednak robią).
Ale czy ktoś sprawdził, czemu faktycznie dzieci są niedożywione?
Może ktoś w końcu zacznie pilnować patologicznych rodziców?
Nie, nie mam żadnych badań, ale liczby mi się nie zgadzają., jedzenie dla dzieci jest. Może nie kawior, tu faktycznie są niedobory, ale chleb jest.
Może z rodzicami jest coś nie tak? Może za leniwi/za pijani aby pójść po pomoc? Może więcej kasy trzeba na pracowników socjalnych, może na szkolenia tych pracowników? Jakoś w to niedożywienie z biedy, szczególnie w ilościach podawanych przez pis, trudno mi uwierzyć.
Nie twierdzę, że niedożywionych dzieci nie ma, ale bieda jako argument mi tu nie pasuje.
Szczególnie, gdy np. widzę na zapleczach sklepów jedzenie, nie pierwszej świeżości, ale jeszcze jadalne, które gnije i staje się faktycznie niejadalne.
Nie wydaje mi się, że problemem jest brak jedzenia, czy jego niedostępność, ale raczej brak karmienia dzieci, nieodpowiedzialność części rodziców.