Ostatnio byłem w Brennej połazić po górach i wyjeżdżając po prawej stronie był taki lokal Owce i Róża z plakatem "Po Kuchennych Rewolucjach".
No to podjechaliśmy. Faktycznie widać, że świeżo po rewolucji, wszyscy biegali i dziwnie się uśmiechali jakby zaraz miała Gesslerowa wpaść (pewnie są w tym okresie między rewolucją, a testem po rewolucji).
Co do jedzenia - dość smaczne. Ale jak dla mnie zbyt duże porcje, a placki na których oparli swoją rewolucje wg mnie trochę takie zbyt grube/tłuste.
Za to bardzo smakowała mi ichna kwaśnica. Dużo mięsa, kapusty, kartofli. Zupę można byłoby widelcem jeść.
Co do napojów to małe rozczarowanie - mają takie fajne kubki-słoiki, ale leją do nich tyle co kot napłakał,
Było bardzo gorąco. Patrzę, sok pomarańczowy chyba kosztował z 6zł.
Kubek może 200 ml, wątpię że 250, a nalane połowę szklanki
Żona podobnie dostała, dolewka też była taka skąpa
Wg mnie powinni w menu pisać ile ml ma dany napój, albo kupić małe szklanki.