Co zrobić z j**niętym sąsiadem mojej matuli przez którego kobieta nerwicy dostaje?
Słówko wstępu: Matka ma mieszka sobie sama (tera już :P) w dwurodzinnym domku - ona na górze, kobiecina na dole. Kobieta która mieszka nad nami jest, delikatnie mówiąc... nieszczelna. Na umyśle znaczy się. Przeżyła kilkanaście lat z jednym facetem (pijaczyna, przesiedział kilka lat w pierdlu za notoryczne tłuczenie swojej żony, obecnie śmiga na wózku bo ujęto mu nogę), potem był drugi z którym miała dziecko, ale znudził jej się i go przegoniła i teraz lata z następnym, który troszeczkę ma za wysokie mniemanie o sobie*.
Wymyślili sobie remont elewacji (w końcu! Gdy mama remontowała swoją część, na propozycję "zrzuty" odpowiedzieli jej, że nie mają siana i generalnie nie ma takiej możliwości. Kilka miesięcy później kobiecina z gachem wpadli do matki i oznajmili jej, że wyremontowali** dach i matka ma się dorzucić bo ona nie będzie płacić całego rachunku. Chociaż w sumie matce z sufitu nie kapie ) , "ekypa" wpadła, zaczęli się rozbijać i generalnie bez słowa zaczęli zbijać tynki. Bez zabezpieczenia okien u mamy i tak dalej. Ofc matka zwróciła na to uwagę więc łaskawie w końcu kobieta sie zjawiła z "przeprosinami" a menele, bo trudno nazwać ich fachowcami, wszystko zabezpieczyli.
Nie będę opisywał wszystkich akcji związanych z ocieplaniem i tak dalej, ale łatwo się domyślić, że "budowlańcy" narobili gnoju jak cholera - uszkodzona jej elewacja, utłuczony parapet itp, a gdy po raz kolejny zwróciliśmy uwagę, że wygląda to jak wygląda zaczęli się czepiać, wyzywać, że wariatka, że szuka problemu na siłę i tak dalej. Na nieszczęście gacha byłem przy tym bo to był weekend, więc usłyszawszy, że mi matkę wyzywa podleciałem i złapałem typa za fraki twierdząc, że jeśli jeszcze raz coś takiego usłyszę w kierunku mojej matki to koledzy mu będą pomagali zęby zbierać***. Na całe szczęście zdążyłem się opanować (mam dość duże problemy z kontrolowaniem gniewu) i puściłem typa, ale niewiele brakowało.
Oprócz tych ostatnich problemów z tym całym ocieplaniem bez przerwy wbijają do nas inne brudasy którzy próbują od matki kupić tytoń, bo słyszeli, że tutaj można. Matka ma dość odsyłania ludzi obok, ale na konfidenta też nie chce wyjść i donosić bo jej też nie leży takie zachowanie.
Generalnie chodzi o to, że facet czuje się totalnie bezkarny (chociaż z tego co mi mama mówiła od incydentu z szarpaniem troszeczkę przycichł) i chociaż ani nie jest w mieszkaniu zameldowany, ani nie ma do niego żadnych praw, czuje się jak jakiś je**ny princ i skutecznie uprzykrza życie mojej matuli.
Dodatkowo podobno planuje dość duży remont w samym środku mieszkania (taki łącznie z wyburzaniem i przenoszeniem ścian), co wiąże się nie tylko z kolejnymi porcjami hałasu i ogólnego gnoju, ale chyba może też w jakiś sposób zaszkodzić stabilności konstrukcji całego budynku****
Drogie brawo, co z gnojem zrobić? Przecież go nie słukę, chociaż mówiąc szczerze bardzo chciałbym. A matuli mi szkoda, bo nigdy lekko nie miała wychowując sama czwórkę durnych dzieciaków, a teraz jeszcze na starość toczy boje z jakimś matołem.
*Opisuję to nie po to, żeby ją ośmieszyć czy coś, tylko żebyście mieli pojęcie jak stabilna musi byc kobieta która pomimo ponad 50 na karku daje się omamić byle durniowi. Szkoda, że tak się zachowuje względem mojej matki, szkoda, że wyleciało jej z pamięci ile to razy matka pozwoliła jej u siebie nocować bo jej pierwszy napruty kochaś latał za nią z łomem. Ba, były nawet sytuacje że z bratem musieliśmy w środku nocy do niej lecieć i pacyfikować gościa, bo policji nigdy się nie spieszyło.
**przez to rozumiem kilka rolek papy które przybili na dach.
***w zasadzie to powiedziałem mu co innego, ale sens zachowałem
****Czy taka samowolka budowlana w ogóle jest dozwolona bez pozwolenia jakiegoś inspektora budowlanego czy innego szpeca??
Słówko wstępu: Matka ma mieszka sobie sama (tera już :P) w dwurodzinnym domku - ona na górze, kobiecina na dole. Kobieta która mieszka nad nami jest, delikatnie mówiąc... nieszczelna. Na umyśle znaczy się. Przeżyła kilkanaście lat z jednym facetem (pijaczyna, przesiedział kilka lat w pierdlu za notoryczne tłuczenie swojej żony, obecnie śmiga na wózku bo ujęto mu nogę), potem był drugi z którym miała dziecko, ale znudził jej się i go przegoniła i teraz lata z następnym, który troszeczkę ma za wysokie mniemanie o sobie*.
Wymyślili sobie remont elewacji (w końcu! Gdy mama remontowała swoją część, na propozycję "zrzuty" odpowiedzieli jej, że nie mają siana i generalnie nie ma takiej możliwości. Kilka miesięcy później kobiecina z gachem wpadli do matki i oznajmili jej, że wyremontowali** dach i matka ma się dorzucić bo ona nie będzie płacić całego rachunku. Chociaż w sumie matce z sufitu nie kapie ) , "ekypa" wpadła, zaczęli się rozbijać i generalnie bez słowa zaczęli zbijać tynki. Bez zabezpieczenia okien u mamy i tak dalej. Ofc matka zwróciła na to uwagę więc łaskawie w końcu kobieta sie zjawiła z "przeprosinami" a menele, bo trudno nazwać ich fachowcami, wszystko zabezpieczyli.
Nie będę opisywał wszystkich akcji związanych z ocieplaniem i tak dalej, ale łatwo się domyślić, że "budowlańcy" narobili gnoju jak cholera - uszkodzona jej elewacja, utłuczony parapet itp, a gdy po raz kolejny zwróciliśmy uwagę, że wygląda to jak wygląda zaczęli się czepiać, wyzywać, że wariatka, że szuka problemu na siłę i tak dalej. Na nieszczęście gacha byłem przy tym bo to był weekend, więc usłyszawszy, że mi matkę wyzywa podleciałem i złapałem typa za fraki twierdząc, że jeśli jeszcze raz coś takiego usłyszę w kierunku mojej matki to koledzy mu będą pomagali zęby zbierać***. Na całe szczęście zdążyłem się opanować (mam dość duże problemy z kontrolowaniem gniewu) i puściłem typa, ale niewiele brakowało.
Oprócz tych ostatnich problemów z tym całym ocieplaniem bez przerwy wbijają do nas inne brudasy którzy próbują od matki kupić tytoń, bo słyszeli, że tutaj można. Matka ma dość odsyłania ludzi obok, ale na konfidenta też nie chce wyjść i donosić bo jej też nie leży takie zachowanie.
Generalnie chodzi o to, że facet czuje się totalnie bezkarny (chociaż z tego co mi mama mówiła od incydentu z szarpaniem troszeczkę przycichł) i chociaż ani nie jest w mieszkaniu zameldowany, ani nie ma do niego żadnych praw, czuje się jak jakiś je**ny princ i skutecznie uprzykrza życie mojej matuli.
Dodatkowo podobno planuje dość duży remont w samym środku mieszkania (taki łącznie z wyburzaniem i przenoszeniem ścian), co wiąże się nie tylko z kolejnymi porcjami hałasu i ogólnego gnoju, ale chyba może też w jakiś sposób zaszkodzić stabilności konstrukcji całego budynku****
Drogie brawo, co z gnojem zrobić? Przecież go nie słukę, chociaż mówiąc szczerze bardzo chciałbym. A matuli mi szkoda, bo nigdy lekko nie miała wychowując sama czwórkę durnych dzieciaków, a teraz jeszcze na starość toczy boje z jakimś matołem.
*Opisuję to nie po to, żeby ją ośmieszyć czy coś, tylko żebyście mieli pojęcie jak stabilna musi byc kobieta która pomimo ponad 50 na karku daje się omamić byle durniowi. Szkoda, że tak się zachowuje względem mojej matki, szkoda, że wyleciało jej z pamięci ile to razy matka pozwoliła jej u siebie nocować bo jej pierwszy napruty kochaś latał za nią z łomem. Ba, były nawet sytuacje że z bratem musieliśmy w środku nocy do niej lecieć i pacyfikować gościa, bo policji nigdy się nie spieszyło.
**przez to rozumiem kilka rolek papy które przybili na dach.
***w zasadzie to powiedziałem mu co innego, ale sens zachowałem
****Czy taka samowolka budowlana w ogóle jest dozwolona bez pozwolenia jakiegoś inspektora budowlanego czy innego szpeca??