Z tymi JOWami tu nie chodzi tylko o to czy dostanie się do sejmu duża partia czy mała.
Faktycznie, w przypadku JOWów bardziej umacniają się duże partie, bo np. jeżeli w danym okręgu wyborczym 40% osób będzie za PO, 35% za PiS, 15% za Korwinem, 5 % za SLD, 5% za PSL. To i tak wejdzie do sejmu gość z PO, a Korwin dostanie nic
Nawet jakby miał sam Korwin w danym mieście 30% to i tak mógłby nie wejść do sejmu. To fakt.
Ale w przypadku JOWów mamy też sytuację, że głosujemy na konkretnego kandydata. Nie na listę wyborczą. Partia nie może wybrać sobie później jedynkę do sejmu, mimo że np. 10ty z listy dostał więcej głosów (co się często zdarzało).
Przecież prawie w ogóle nie zdarza się sytuacja, że do sejmu nie wchodzi jakiś były minister lub lider partii.
W przypadku JOWów to możliwe, ponieważ głosujemy za konkretnym kandydatem. Jednocześnie ten konkretny kandydat powinien liczyć się z okręgiem z którego został wybrany (np. powinna być możliwość jego odwołania - tak samo jak został powołany, podobnie jak jest z prezydentem miasta).
Druga sprawa, że JOWy dają szanse kandydatom niezależnym, podobnie jak jest teraz do senatu. Przecież mamy tylu dobrych lokalnych polityków, którzy gdyby startowali samodzielnie do sejmu czy senatu myślę że nie mieliby problemu przebić się przez partyjny beton
Trzecia sprawa, fajnie byłoby zobaczyć jak np. taki Kaczyński, Miller czy inny Kamiński, nie wchodzą do sejmu bo przegrali w swoim okręgu. To jest chyba największa rozrywka w tych całych JOWach