Niektóre tak. Taki Sherlock jadł (próbował) nawet ogórki kiszone; gdy go zawołałem, to przybiegł z odległości jakichś 200m. Przypuszczam, że rozumiał ok 20% słów, które do niego wypowiadano (może nawet nieco więcej). Psotka była bardzo łowna, codziennie przynosiła na schody jakąś zdobycz, by się pochwalić. Watson to był leń, który mógł całymi dniami siedzieć za piecem. Jimmy był "odludkiem", ale bardzo sympatycznym. Reszcie kotów nie nadawałem imion.
--
"Jesli potrafisz zadać własciwe pytanie - odpowiedź pojawia się samoistnie", Sin-Itiro Tomonaga.