A ja bym właśnie wrzucił w listę Harry'ego Pottera i to na jakimś wysokim miejscu (rzecz jasna pierwsze części). Mówimy o dzieciach w podstawówce, które mają się wciągnąć w czytanie.
Kiedy kończyłem podstawówkę, polonistka zrobiła nowatorski wyskok i zadała nam za lekturę właśnie pierwszego Pottera. To był jedyny raz, kiedy na lekcji prawie każdy wiedział o książce wszystko.
Dlatego jeżeli mowa o książkach mówiących o dzieciach - byłbym trochę przeciw Tomkowi, minimalnie mniej przeciw Panu Samochodzikowi, odrobinę za wybranymi książkom Niziurskiego (Sposób na Alcybiadesa, Marek Piegus czy ewentualnie Siódme Wtajemniczenie są umiejscowione dość ponadczasowym środowisku, Księga Urwisów już niestety nie). Zdecydowanie byłbym za pozycjami o których dziecko w podstawówce miało szansę usłyszeć - czyli właśnie Harry Potter, jakieś Baśniobory. Do kompletu zaryzykowałbym nawet Władcę Much, gdyby jakiś nauczyciel był odważny
Z innej tematyki - Juliusza Verne popieram. Dołożyłbym Niekończącą Się Opowieść, dołożyłbym nawet Grę Endera